O tym, że Mateusz Ponitka jest niesamowicie wartościowym zawodnikiem, wiedzieli wszyscy. Przed EuroBasketem było jednak mnóstwo obaw i znaków zapytania, w jakiej formie kapitan naszej kadry będzie na najważniejszym turnieju w roku.
Przekonany o tym, że będzie bardzo dobrze, od początku był Igor Milicić. Już po czerwcowych meczach el. MŚ mówił, jak dużo jakości Ponitka wniósł do drużyny.
A przecież od marca nie grał. Jeszcze wcześniej leczył się po kontuzji złamanego nosa. Okazało się jednak, że to nie miało absolutnie żadnego znaczenia.
ZOBACZ WIDEO: Co teraz z reprezentacją Polski? "Jeden cel"
Ponitka wrócił i wszedł do kadry razem z drzwiami i futrynami. Milicić zrobił z niego prawdziwego lidera, dowódcę. Oddał mu piłkę, pozwolił rozgrywać i kreować. Od samego początku jego wiara w niego sięgała chmur. - On sprawia, że reszta zawodników jest lepsza - przyznał szkoleniowiec.
- Jest świetnym graczem i świetnym liderem - mówił o Ponitce po ćwierćfinale Luka Doncić. - Jest graczem na poziomie ligi NBA, ale ja nie jestem generalnym menadżerem.
W tamtym meczu Ponitka skompletował 26 punktów, 16 zbiórek i 10 asyst. - To moje pierwsze triple-double w karierze. Nie spodziewałem się tego na EuroBaskecie. Jak masz okazję, to trzeba ją wykorzystać. To świetne uczucie - stwierdził.
Lider przez wielkie "L"
Ponitka na parkiecie to wulkan energii. Jest go wszędzie pełno, a jego baterie wydają się nigdy nie wyczerpywać. Poza? Zachowuje pełny spokój.
- Czuję spokój. Dlaczego? Już dużo takich meczów rozegrałem i na dobrą sprawę, jeżeli damy z siebie wszystko, to jestem spokojny w ten zespół - mówił przed pierwszym meczem EuroBasketu. - Wierzę, że możemy zaskoczyć i dać fanom fajne momenty. To będzie coś fajnego - dodał.
Ponitka przemawia nie tylko swoimi liczbami. Dużo rozmawia też z zawodnikami i cieszy się, że to daje efekty. Udziela rady swoim doświadczeniem, bo bez dwóch zdań to on rozegrał największą liczbę meczów o najwyższą stawkę, przez lata grając m.in. w Eurolidze.
Statystyki się nie liczą
Jak na kapitana i lidera przystało, zdaje sobie też doskonale sprawę z tego, jak ważna przy tej całej "zabawie" i imprezie jest drużyna. Wie, że każdy musi coś dołożyć, dlatego też zwraca na to uwagę.
Widać, jak na boisku radzi, rozmawia, ale też napędza i sam daje przykład, dając z siebie absolutnie wszystko. To również motywuje kolegów, którzy nie odpuszczają. - Statystyki dla mnie się nie liczą. Pamięta się tylko zwycięzców - oznajmił.
Jego słowa po ćwierćfinale skierowane do drużyny przejdą do historii. - Panowie, świętujemy i... chodźmy po złoto! - rzucił w środkowym kole, gdy cała ekipa wspólnie cieszyła się z kosmicznego wyniku. Czy będą to słowa prorocze? Jedno jest pewne. Ponitka zrobi wszystko, żeby dać Polsce na to szansę.
Odrzucił wszystko na bok
- Nie zależy mi już na pewnych rzeczach tak, jak zależało mi kiedyś i myślę, że to wzmacnia - powiedział z kolei przed turniejem.
- Pozostaje mi tylko podziękować wszystkim hejterom. Napędzacie mnie. Róbcie to dalej - rzucił natomiast po ostatnim występie ze Słowenią.
I widać, że Ponitka jest w pełni skupiony na tym, co dzieje się wyłącznie na turnieju i wewnątrz drużyny. Ma swój cel, chce być kapitanem drużyny, która sięgnie po medal drużyny na mistrzostwach Europy. Żeby tak się stało, trzeba wygrać minimum jeden z dwóch pozostałych meczów.
Widząc jednak naszego kapitana, śmiało można powiedzieć, że on celuje w dwa zwycięstwa...
Mecz Polska - Francja odbędzie się w piątek, 16 września, początek o godz. 17:15. Relacja tekstowa na WP SportowFakty. Zapraszamy -->>.
Zobacz także:
Legenda wierzy, że ten sen może się spełnić! "Mam nadzieję, że będziemy dalej dusić"
Francja liczy się z Polską. "Wówczas może zaistnieć niebezpieczeństwo"