"Najgorsza rzecz, jaka może przydarzyć się matce". Rusza proces

Getty Images / Rob Carr / Na zdjęciu: śp. Kobe Bryant
Getty Images / Rob Carr / Na zdjęciu: śp. Kobe Bryant

W Los Angeles rozpoczął się proces w sprawie wytoczonej przez Vanessę Bryant. Dotyczy naruszenia prywatności i zaniedbania w związku z udostępnieniem zdjęć jej tragicznie zmarłego męża i córki po katastrofie śmigłowca w styczniu 2020 roku.

26 stycznia 2020 roku doszło do katastrofy śmigłowca, w której zginęli Kobe Bryant, jego 13-letnia córka Gianna oraz siedem innych osób.

Osoby pracujące na miejscu zrobiły zdjęcia ciał zmarłych, a następnie je udostępnili. Z tego powodu Vanessa Bryant, wdowa po koszykarzu, wytoczyła proces za naruszenie prywatności i zaniedbania.

- Zdjęcia były wielokrotnie udostępniane ludziom, którzy nie mieli absolutnie żadnego powodu, aby je otrzymać. Pokazywali je, by się śmiać, jakby żyli wspomnieniami - tłumaczył Luis Liu, prawnik Vanessy Bryant.

Prawnik hrabstwa Los Angeles, Mira Hashmall, twierdzi z kolei, że zdjęcia zostały zrobione jako niezbędne dla zespołów ratowniczych. Liu wyjaśnił, że gdy dowiedziała się o istnieniu zdjęć - a było to miesiąc po wypadku - jej cierpienie się znacznie pogłębiło.

Według informacji przekazanych przez "Marcę", zdjęcia z katastrofy mają znajdować się na co najmniej 28 urządzeniach.

Luis Liu przedstawił jednocześnie dowody, które potwierdzają, że część osób obecnych na miejscu zdarzenia, pokazywało potem zdjęcia z wypadku przy różnych okazjach. Zażądał zlokalizowania wszystkich kopii, aby Vanessa Bryant i jej córki nigdy ich nie widziały.

Czytaj także:
Otarł się o NBA, teraz czas na Polskę! "To może król strzelców ligi"
Gorąco wokół kadry! Tego konfliktu zażegnać się już nie da

Komentarze (0)