WKS Śląsk Wrocław złotym medalistą rozgrywek Energa Basket Ligi. To 18. mistrzostwo w historii wrocławskiego klubu, który w wielkim finale pokonał Legię Warszawa 4:1. Nie byłoby tego wielkiego sukcesu, gdyby nie postać Travisa Trice'a, który został wybrany MVP finałów. W nich miał statystyki na poziomie 20 punktów, 7 asyst i 3 zbiórek.
- Miniony sezon był jednym z moich ulubionych w karierze. Udało nam się wygrać mistrzostwo Polski, na dodatek miałem niesamowitych kolegów z drużyny, którzy za każdym razem ułatwiali mi życie. Poza tym w jednym zespole grałem z bratem, co było fantastycznym uczuciem. Zawsze o tym wspólnie marzyliśmy. To było coś pięknego. Ogólnie to był fantastyczny sezon - mówi nam Amerykanin Trice.
Warto dodać, że jego transferu do Polski nie byłoby, gdyby nie... rygorystyczne przepisy panujące w australijskiej lidze NBL związane z COVID-19 (trzeba być zaszczepionym - Trice odmówił). Tam 28-latek miał podpisaną umowę, ale finalnie strony przedwcześnie ją rozwiązały, a Amerykanin wylądował w Polsce. Czego - jak sam podkreśla - nie żałuje.
ZOBACZ WIDEO: Bajkowe zaręczyny. Piękna WAGs z Premier League powiedziała "tak"
- Polska liga bardzo mi się spodobała. Było wielu utalentowanych graczy, z którymi można było rywalizować na wysokim poziomie - podkreśla.
Trice nie jest obdarzony wielkimi warunkami fizycznymi, ale nadrabia to umiejętnościami, sprytem i ogromnym zaangażowaniem. Jako rozgrywający potrafi dyrygować zespołem, nie boi się stresowych sytuacji, potrafi wziąć odpowiedzialność na swoje barki w trudnych momentach. Dysponuje świetnym rzutem i jest w stanie zagrać na pozycji rzucającego obrońcy.
Nie ma co ukrywać, że gracza o takich umiejętnościach dawno w Polsce nie było. Porównania do legendy Śląska Lynna Greera nie dziwią. On przed laty dawał dużo radości kibicom w Hali Stulecia, teraz podobnie było z Trice'em, na którego patrzyło się z ogromną przyjemnością. Jedno ich dzieli: Greer nie poprowadził drużyny do mistrzostwa (przegrał w finale), Trice z uśmiechem na twarzy to zrobił.
Nowe wyzwanie
Wiemy, że mecz z Legią (zdobył w nim 11 pkt, miał 7 asyst) był ostatnim występem Trice'a w barwach WKS-u Śląska. Koszykarz opuszcza polską ligę i przenosi się do słonecznej Hiszpanii. Nowym pracodawcą Amerykanina będzie UCAM CB Murcia. To 10. klub ligi ACB w sezonie 2021/2022 (ma grać w europejskich pucharach, duże szanse na Basketball Champions League).
Okazuje się, że Amerykanin myślał o dalszej grze w Polsce (w Śląsku Wrocław), ale spływające oferty szybko zmieniły jego podejście. Nie ma co ukrywać, że polskim klubom, w tym także Śląskowi, trudno konkurować z zagranicznymi zespołami, które mogą gwiazdom (takim jak Trice) zaoferować przede wszystkim większe pieniądze. Ważnym czynnikiem jest też poziom ligi.
- Powiem szczerze, że myślałem o możliwości powrotu do Śląska Wrocław na kolejny sezon, ale kiedy zacząłem dostawać oferty z innych klubów, wiedziałem, że prawdopodobnie - z różnych względów - do tego nie dojdzie - opowiada.
- Z wielu powodów zdecydowałem się na transfer do Hiszpanii. To połączenie kwestii finansowych i sportowych. Wszystko mi pasowało w ofercie tego klubu. Nie było sensu dłużej czekać. Jestem podekscytowany przyszłością, nie mogę się doczekać - dodaje Travis Trice.
Trice ma w Hiszpanii zarabiać dużo większe pieniądze: ponad dwukrotnie większa stawka niż w Śląsku Wrocław, do którego trafił w trakcie trwania rozgrywek.
Jego oferta kilka miesięcy temu była m.in. na stole Legii (poziom 15-17 tys. dolarów), ale ostatecznie koszykarz podpisał umowę z klubem, który grał w renomowanych rozgrywkach EuroCup (za nieco mniejsze pieniądze). Amerykaninowi bardzo zależało na występach w tych rozgrywkach, chciał się pokazać i wypromować. Cel zrealizował w 100 procentach.
Co z bratem?
W lutym Travis Trice zrobił wiele, by zagrać w jednej drużynie z młodszym bratem. To on polecił D'Mitrika trenerowi Urlepowi, gdy ten poszukiwał zawodnika na pozycje obwodowe. 26-latek nie miał zbyt dużego doświadczenia w Europie (epizod we Francji, gdzie w połowie grudnia rozwiązał umowę z Fos Provence Basket), ale ostatecznie władze Śląska - na czele z doświadczonym szkoleniowcem - przystały na propozycję starszego z braci.
D'Mitrik w Śląsku nie odgrywał zbyt dużej roli, ale w fazie play-off miał momenty, gdy mocno przydał się w drużynie. Tak było w Słupsku, gdy w decydującym spotkaniu zdobył 7 punktów w 10 minut. W finale łącznie uzyskał 30 pkt, w jednym z meczów miał 13 pkt i 3 zbiórki.
- Byłem bardzo dumny z brata. W ważnym meczu zagrał bez nerwowości i paniki. To ja się bardziej denerwowałem, gdy go oglądałem na parkiecie. Duże słowa uznania dla niego. Sporo rozmawialiśmy, pomagałem mu na tyle ile mogłem. Uważam, że wykonał dobrą pracę - podkreśla.
Travis Trice mówi nam, że młodszy z braci... może wrócić do Wrocławia na kolejny sezon. Jego zdaniem, D'Mitrik jest w stanie grać na wysokim poziomie w polskiej lidze.
- Jestem podekscytowany tym, co czeka mojego brata. Wyobrażam sobie taki scenariusz, że wraca do Śląska i odgrywa większą rolę. Myślę, że pokazał, iż jest w stanie wziąć na siebie większą odpowiedzialność - zaznacza 29-latek.
- Polsce mówię do zobaczenia, może się kiedyś zobaczymy - uśmiecha się Trice.
Amerykanin za kilka miesięcy zadebiutuje na parkietach ligi hiszpańskiej, która uważana jest za najlepszą na Starym Kontynencie. Trice w swoim CV ma m.in. występy we Francji, Włoszech czy Turcji.
Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty
CZYTAJ TAKŻE:
Szykuje się wielki transfer. Gwiazda ligi: Gotowy na Euroligę
Bez drogi "na skróty" i grania "na kredyt". Tak Legia odbudowała potęgę [WYWIAD]
Patrzą z zazdrością, mówią "eldorado". Wiemy, kto za tym stoi
Karuzela zaczyna się kręcić. Oto pierwsze plotki transferowe!