Ważne spotkanie bez Urlepa! Teraz idą po "osiemnastkę"

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / WKS Śląsk Wrocław
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / WKS Śląsk Wrocław

Aż trudno uwierzyć w to, że siedemnastokrotny mistrz Polski, WKS Śląsk, po raz ostatni w finale był... osiemnaście lat temu! We Wrocławiu - przed decydującym meczem w półfinale - odbyła się ważna rozmowa. Znamy szczegóły.

Zespół WKS-u Śląska Wrocław po wielu latach wraca do gry o najwyższą stawkę. Po raz ostatni - siedemnastokrotni mistrzowie Polski - w wielkim finale grali w sezonie... 2003/2004. Musieli uznać wyższość Prokomu Trefla Sopot (1:4), dla którego było to pierwsze złoto w historii klubu. W składzie wrocławian grali wtedy m.in. Radosław Hyży, Adam Wójcik (teraz w drużynie jest jego syn - Jan), Maciej Zieliński, Lynn Greer, Robert Skibniewski (teraz asystent Andreja Urlepa) czy Kamil Chanas. Od ostatniego meczu, z udziałem Śląska w finale, mija właśnie... ponad 6500 dni!

We wtorek - legendarna Hala Stulecia - znów wypełni się kibicami, którzy są spragnieni osiemnastego mistrzostwa Polski. Łatwo nie będzie, bo Legia Warszawa - jako jedyny zespół w tych play-off - nie zaznała jeszcze smaku porażki w najważniejszej części sezonu. Drużyna Wojciecha Kamińskiego zaszokowała koszykarską Polskę, najpierw odprawiając z kwitkiem Arged BM Stal 3:0, a później Anwil Włocławek 3:0. We Wrocławiu zdają sobie sprawę z siły Legii, ale przekonują też, że sami już sporo doświadczyli w tych play-off.

I trudno się z tym nie zgodzić. Wrocławianie są z kolei jedynym zespołem, który w obu seriach rozegrał maksymalną liczbę spotkań. Najpierw podopieczni Andreja Urlepa pokonali Enea Zastal BC 3:2, mimo że przegrywali już 0:2, a następnie - po szalonej serii - ograli Czarnych Słupsk 3:2. To była jedna z najbardziej absurdalnych i trudnych do wytłumaczenia rywalizacji w historii polskiej ligi.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandynawska wyprawa Kowalczyk

- To była niesamowita seria. Jestem pełen podziwu dla swoich zawodników, którzy mają w nogach już dziesięć meczów w fazie play-off. W tym ostatnim spotkaniu w Słupsku zostawili dużo zdrowia, dali z siebie wszystko, za co jestem im wdzięczny. Pokazali dużo charakteru - komentuje Andrej Urlep.

Wrocławianie wygrali dwa pierwsze mecze w Słupsku różnicą 45 punktów. Grali piękną koszykówkę, eksperci zachwycali się popisami zespołu Urlepa, podkreślając, że to najmocniejszy zespół w kraju. Takie zdanie mieli też sami zawodnicy, którzy byli niemal pewni, że seria zakończy się po trzech meczach. I chyba to ich zgubiło, bo w kolejnych dwóch spotkaniach zostali zdeklasowani przez słupszczan (+63 i +20).

- Jeszcze nigdy nie byłem w takich play-off, by gospodarz nie wygrywał meczów u siebie. Mam wrażenie, że presja publiczności zahamowała miejscowy zespół - ocenia trener WKS-u Śląska Wrocław.

Ważne spotkanie bez Urlepa

Warto zaznaczyć, że po czwartym meczu w serii z Czarnymi w obozie wrocławskim doszło do bardzo ważnej narady. Trener Andrej Urlep dał zgodę na to, by zawodnicy porozmawiali ze sobą we własnym gronie, przeanalizowali pierwszą kwartę ostatniego spotkania. Tam wyłapano błędy, próbowano także poszukać najlepszych ustawień, które pasują drużynie w rywalizacji z Czarnymi. Jak udało się nam ustalić, na tym spotkaniu nie padły mocne słowa, nikt nikogo nie obrażał, nie było też krzyków. Była merytoryczna rozmowa, głos zabierał kapitan Michał Gabiński.

- Trener dał zgodę na takie spotkanie. Sami obejrzeliśmy pierwszą kwartę meczu, dokładnie przeanalizowaliśmy te dziesięć minut, zauważyliśmy pewne błędy, które musieliśmy poprawić, jeśli myśleliśmy o awansie do wielkiego finału. Udało nam się to zrealizować - mówi nam Aleksander Dziewa.

Travis Trice poprowadz Śląsk do złota?
Travis Trice poprowadz Śląsk do złota?

- Wcześniej byliśmy w takiej samej sytuacji, więc w naszym obozie był spokój, nikt nie wpadał w panikę z powodu dwóch porażek z rzędu. Nasz kapitan Michał Gabiński wszystkim się zajął, zabrał głos w tej dyskusji - zdradza Travis Trice, lider wrocławskiej drużyny.

- Faktycznie doszło do takiego spotkania. Trener Urlep dał zgodę na to, byśmy w swoim gronie przeanalizowali pierwszą kwartę czwartego spotkania i porozmawiali o tym, co nie działa w zespole. Mamy kilku doświadczonych zawodników, którzy sporo już wiedzieli w życiu i byli w tak trudnych momentach. Myślę, że ta rozmowa była nam bardzo potrzebna - potwierdza podkoszowy Kerem Kanter.

- Nikt nikogo nie obrażał, nie było brzydkich słów. To była merytoryczna dyskusja, poszukiwanie najlepszych opcji. Wszyscy powtarzali: "musimy wrócić do zespołowej i inteligentnej koszykówki, która dawała nam sporo korzyści w poprzednich meczach" - podkreśla Turek, który był MVP tego ostatniego meczu. Mimo kontuzji kostki, zagrał 40 minut, zdobywając w tym czasie 20 punktów.

- W tym ostatnim meczu wytrzymaliśmy tę presję, bo zupełnie inaczej graliśmy w Słupsku niż we Wrocławiu. Teraz idziemy do finału - mówi Andrej Urlep.

Czas na finał!

W decydującym spotkaniu, którego stawką był awans do finału, Śląsk Wrocław pokazał więcej koszykarskiej mądrości, był bardziej opanowany. Wydaje się, że nieocenione jest zdobyte doświadczenie na arenie międzynarodowej (wrocławianie rywalizowali w EuroCup). Travis Trice dobrze dyrygował zespołem, świetnie pod koszami grali Kanter i Dziewa, a double-double zanotował Ivan Ramljak.

W wielkim finale rywalem WKS-u Śląska będzie Legia Warszawa. To prestiżowe starcie drużyn z wielką przeszłością, które są potężnymi brandami w Polsce. Wiemy, że władze PLK i Polsatu liczą na ogromną oglądalność i na to, że mecze przyciągną także... rzeszę piłkarskich kibiców. Wszystkie transmisje meczów zaplanowano na godzinę 20:30 w stacji Polsat Sport.

W spotkaniach między WKS Śląskiem a Legią w fazie zasadniczej przewaga parkietu nie miała żadnego znaczenia, ponieważ obie drużyny wygrywały na wyjazdach. Co ciekawe - te zespoły spotkały się w walce o medale także w poprzednim sezonie. W rywalizacji o brąz kluczowe okazało się trafienie Elijah Stewarta w dogrywce - jego trójka zapewniła sukces ekipie z Wrocławia. W Warszawie nie ukrywają, że mają pewne rachunki do wyrównania.

Terminarz rywalizacji finałowej (do czterech zwycięstw):

WKS Śląsk - Legia, mecz 1 - 17 maja, godz. 20:40 - transmisja w Polsat Sport
WKS Śląsk - Legia, mecz 2 - 19 maja, godz. 20:40 - transmisja w Polsat Sport
Legia - WKS Śląsk, mecz 3 - 22 maja, godz. 20:40 - transmisja w Polsat Sport
Legia - WKS Śląsk, mecz 4 - 24 maja, godz. 20:40 - transmisja w Polsat Sport Extra
WKS Śląsk - Legia, ew. mecz 5 - 27 maja, godz. 20:40 - transmisja w Polsat Sport
Legia - WKS Śląsk, ew. mecz 6 - 29 maja, godz. 20:40 - transmisja w Polsat Sport
WKS Śląsk - Legia, ew. mecz 7 - 31 maja, godz. 20:40 - transmisja w Polsat Sport

Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty

CZYTAJ TAKŻE:
Mocne słowa prezesa: Inni chcieli zniechęcić Tabaka!
Zaskoczył Polskę, zrobił wynik ponad stan. Teraz... musi szukać pracy
Zagrali "va banque" i co dalej? Znamy plany klubu!
Zrobił furorę i... odchodzi! Jego chce zabrać z Polski

Komentarze (3)
avatar
Tom cet
16.05.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A Śląsk wyciął w PO lepsze drużyny niż Legia. 
avatar
SLA09
16.05.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ciężko będzie. Przegrana z Czarnymi różnicą 63 i 20 pkt pokazuje, że problemem drużyny jest, albo psychika albo relacje w drużynie. Za to Legia jest "w gazie" i wycięła już w PO dwie lepsze od Czytaj całość