Trzech Polaków w składzie Realu Madryt? To nie utopia, w kolarstwie mamy taką sytuację

PAP/EPA / DARIO BELINGHERI / Na zdjęciu: Michał Kwiatkowski
PAP/EPA / DARIO BELINGHERI / Na zdjęciu: Michał Kwiatkowski

Michał Kwiatkowski, Michał Gołaś i Łukasz Wiśniowski złapali Pana Boga za nogi. Jeżdżą w drużynie XXII wieku! Tak, to nie pomyłka. Nie chodzi o XXI wiek. Bo Team Sky wyprzedza swoją konkurencją o 100 lat. I to w każdej dziedzinie.

"Co to jest?", "Rany Boskie", "Kosmos", "O ja pierd..." - mniej więcej tak zareagowali przedstawiciele zespołów biorących udział w kończącym się w niedzielę (10.09.) Wyścigu Dookoła Hiszpanii, kiedy na parkingu dla autobusów pojawił się "race hub" należący do Team Sky.

Zobaczcie sami.

Budynek, który jest przewożony za pomocą wielkiej ciężarówki, w kilka minut - niczym transformers - zmienia się w piętrowy budynek. Budynek, w którym kolarze odpoczywają po ciężkim etapie, są masowani, omawiają taktykę, jedzą, spotykają się z dziennikarzami. - To praktycznie ich dom podczas Vuelty - skomentował dyrektor generalny Teamu Sky i pomysłodawca budowy tego mini-hotelu, Dave Brailsdorf. - Mogą nawet tutaj spać. Gdyby był problem z hotelem, nie ma przeciwwskazań, aby tutaj w optymalnych warunkach wypoczęli.

- Tylko Team Sky mógł wpaść na coś takiego - komentowali kolarze pozostałych ekip wchodząc do świetnie wyposażonych, wygodnych i klimatyzowanych autobusów. Ale jednak autobusów. "Race Hub" wygląda przy nich jak monstrum.

To nie pierwszy taki majstersztyk ze strony Teamu Sky. Brytyjski zespół uwielbia szokować. W 2010 roku przywiózł na Tour de France flotę ekskluzywnych samochodów marki Jaguar. Tym samym odmówił korzystania z przygotowanych przez organizatora pojazdów. Sponsorskie Skody wyglądały jak brzydsze i biedniejsze siostry przy lśniących Jaguarach. Brytyjczycy pokazali, że nie liczą się z pieniędzmi.

W zawodowym peletonie wielu patrzy z zazdrością na kolarzy ubranych w czarne koszulki z błękitnym paskiem na plecach. "Bogacze", "burżuje", "na wszystko ich stać" - mówią. Rzeczywiście. Budżet Team Sky to mniej więcej 35 mln euro. Może nieco ponad. To przynajmniej kilka milionów więcej niż najbogatsi rywale, a nawet dwa-trzy razy więcej niż takie ekipy jak Lotto-Soudal, Orica czy Trek-Segafredo. - To finansowy nokaut - mówią specjaliści.

ZOBACZ WIDEO Real Madryt znowu stracił punkty. Zobacz skrót meczu z Real - Levante [ZDJĘCIA ELEVEN]

- Z takim budżetem są w stanie wystawić dwa, a nawet trzy bardzo mocne zespoły na wielki tour - stwierdził Alberto Contador. - To nie do końca jest fair. Trudno walczyć z kimś, kto ma praktycznie nieograniczone możliwości finansowe.

Od lat w zawodowym peletonie kiełkuje pomysł wprowadzenia "salary cap", na wzór przepisów działających od lat choćby w koszykarskiej NBA. Jednym z promotorów takiego rozwiązania jest właśnie Contador. - Uważam, że warto wprowadzić pułap wynagrodzeń, ponieważ jeśli budżety przebiją sufit, to trudno będzie przyciągnąć sponsorów. Powiedzmy, że każdy zespół miałby góra 15 mln euro rocznie na zatrudnienie kolarzy zawodowych. To byłoby sprawiedliwe - przyznał.

Roczne budżety wybranych teamów World Touru.

ZespółBudżet
Team Sky 35 mln euro
BMC 28 mln
Katusha-Alpecin 26 mln
Astana 22 mln
UEA Team Emirates 18 mln
Lotto-Soudal 14 mln
Orica 13 mln
AG2R La Mondiale 11 mln

Na odpowiedź lidera Team Sky, Christophera Froome'a, nie trzeba było długo czekać. - Chcecie komunizmu w kolarstwie? Bo jak inaczej nazwać te pomysły? W końcu każdy byłby taki sam. Jeździłby na tych samych rowerach, tym samym osprzęcie, korzystał z tych samych udogodnień sprzętowych i jadł na śniadanie ten sam ryż. Gdzie jest granica?

"Bogaty biednego nie zrozumie" - to jeden z tytułów komentujących słowa lidera brytyjskiej ekipy, znalezionych w kolarskich mediach.

Team Sky od lat jest wspierany przez Jamesa Murdocha, syna słynnego magnata medialnego Ruperta, którego majątek szacuje się na kilkanaście miliardów (!) dolarów. Przeznaczenie na kolarstwo kilkudziesięciu milionów to żaden wydatek. - Jedynie szejkowie z Bliskiego Wschodu mogliby z nim rywalizować - powiedział Jonathan Vaughters, szef grupy Cannondale-Drapak. - Uważam, że powinniśmy zasypać dziurę między Team Sky a resztą świata.

Słowa Vaughtersa można zrozumieć. Zupełnie niedawno okazało się, że Cannondale-Drapak ma takie problemy finansowe, że przyszłość ekipy stanęła pod znakiem zapytania.

Tymi słowami zupełnie się nie przejmuje Brailsdorf. Robi swoje. Z jednej strony podpisuje kontrakty z kolejnymi kolarzami (przed rokiem do "Niebiańskich" trafiło trzech Polaków: Michał Kwiatkowski, Michał Gołaś i Łukasz Wiśniowski), z drugiej dba o takie szczegóły jak wspomniany "race hub", ale także o: nowoczesne, ergonomiczne fotele w autobusie, specjalnie wytypowane pralnie, a nawet spersonalizowane materace i poduszki.

- David jest perfekcjonistą - powiedział mi kilka tygodni temu Michał Kwiatkowski. - Dla niego nie ma rzeczy nieważnych. Wszystko składa się na końcowy sukces. Wygraną Chrisa w Tour de France, czy mój triumf w monumencie Mediolan-San Remo.

Złośliwi porównują Team Sky do piłkarskiego Realu Madryt, który w ostatnich latach zrobił wiele szumu na transferowym rynku (po ostatnim okienku transferowym powinni porównywać do Paris St. Germain). Tym bardziej cieszy, że w tym "Realu" jest aż trzech Polaków. To oznacza, że nasze kolarstwo ma renomę. Na dodatek "Kwiato" w tym sezonie był bardzo aktywny i bardzo skuteczny. Pokazał, że jego pozycja w Team Sky jest niepodważalna. Może nie jest Cristiano Ronaldo Teamu Sky (ta pozycja jest zarezerwowana dla Froome'a), ale już porównania do Marcelo, Garetha Bale'a czy Karima Benzemy nie są przesadzone.

Jaguary, specjalne poduszki, teraz "race hub"... Co dalej? Nad czym pracuje Brailsdorf? Szef Teamu Sky jest zafascynowany Formułą 1. Stamtąd czerpie pomysły. Przecież "race hub" to nic innego jak kopia specjalnego pojazdu medialnego, który kiedyś stworzył McLaren. Dlatego Brailsdorf bardzo mocny nacisk stawia na wykorzystanie nauki w kolarstwie. Odpowiednia pozycja na rowerze, optymalny rozkład sił, żywienie, nad tym wszystkim pracują naukowcy zatrudnieni przez najlepszą drużynę kolarską świata. - Marzę o tym, abyśmy po każdym etapie mogli działać jak w pit-stopie F1 - powiedział kiedyś szef Teamu Sky. - Tutaj przykręcić śrubkę, tam coś zmienić komputerowo, gdzie indziej zastosować kosmiczne rozwiązanie przygotowane przez zespół inżynierów.

Oby w tym całym szaleństwie została jeszcze kropelka romantyzmu. Bo bez tego kolarstwo nie będzie już tak fascynujące dla setek milionów kibiców na całym świecie.

Komentarze (0)