Kamil Kołsut z Dole
Pierwsze dni rywalizacji to była dla faworytów klasyfikacji generalnej uwertura, rozgrzewka. Stara kolarska prawda głosi, że w pierwszym tygodniu wyścigu nie wygrywa się Tour de France. Można go tylko przegrać.
I faktycznie premierowe etapy zebrały krwawe żniwo. Na trasie nie ma już mistrza świata Petera Sagana, króla sprintu Marka Cavendisha oraz cieszącego się życiową formą Alejandro Valverde,. Faworyci trzymają się jednak mocno.
Polak od wielkich gór
Po prologu i podjeździe na Płaskowyż Pięknych Panien pierwszego oraz dziesiątego kolarza klasyfikacji generalnej dzieli minuta. Ten pierwszy to wielki faworyt Christopher Froome (Team Sky). Dziesiąta jest nasza nadzieja, czyli Majka (Bora Hansgrohe).
Polak na czas pojechał dobrze. Wyraźnie wyprzedził go tylko obecny lider wyścigu, a samotna walka z zegarem nie jest przecież atutem naszego kolarza.
Kilka dni później - kiedy doszło do pierwszego finiszu na podjeździe - Majka wyglądał już gorzej. Długo jechał z faworytami, ale kiedy Froome szarpnął i rozkręcił swój "kołowrotek", Polak został z tyłu. Gwałtownych zmian tempa nie lubi. Ma błyszczeć wówczas, gdy zaczną się wspinaczki dla dorosłych. Poważne góry.
Jazda w piekle
Najbliższy etap to jeszcze do wielkiej walki przygrywka, choć w książce wyścigu ma etykietkę "mountain". Trzy premie górskie, jedna pierwszej kategorii na 1202-metrowym Combe de Laisia Les Molunes. Pozornie niewiele, skoro za półtora tygodnia kolarze mają się wspinać na Galibier (2642 m n.p.m.).
Sobotni etap będzie ucztą dla oka. Jura to kraina malownicza, z urzekającymi górami stanowiącymi północne odgałęzienie Alp. Kolarzy czeka jednak mordęga. Kiedy piątkowym popołudniem spacerowaliśmy po zabytkowym centrum Beaune (60 kilometrów od Dole), temperatura sięgała 37 stopni. W dniu etapu będzie podobnie. Zapowiada się piekło.
Majka upały lubi, w niskich temperaturach wręcz się męczy. Będzie więc walczył o sekundy i gonił podium, od którego dzieli go przecież niewiele.
Czas harcowników
Na trasie powinno być ciekawie, zdaniem wielu czekają nas dwa wyścigi: jeden o zwycięstwo etapowe, drugi o sekundy w klasyfikacji generalnej.
Profil trasy sprzyja harcownikom i zwiastuje, że do ucieczki spróbują się zabrać duże nazwiska. "Puncherzy" go pokochają" - pisze o sobotnim etapie "L'Equipe". A oficjalna strona wyścigu przewiduje, że szczęścia w ucieczce mogą szukać między innymi Thibaut Pinot (FDJ), Pierre Rolland (Cannondale) czy Jarlinson Pantano (Trek).
Sobotni "Le Figaro" zapowiada, że przed nami weekend "piękny oraz zdradliwy". A dyrektor wyścigu Thierry Gouvenou na łamach dziennika przyznaje, że organizatorzy obawiają się nie tylko upału, ale i burz. A te mogą pomieszać szyki najlepszym.
Autor na Twitterze:
Oficjalnym partnerem Tour de France jest Skoda.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: łzy Jermaina Defoe. Jego młody przyjaciel umiera