Menedżer zespołu Majki: Rafał powalczy o czołową piątkę TdF i etap na Vuelcie

Materiały prasowe / Fot. Bora-Hangrohe
Materiały prasowe / Fot. Bora-Hangrohe

Ralph Denk wyznaczył swoim kolarzom bardzo ambitne cele. A to daje gwarancję, że kolarski sezon 2017 przyniesie polskim kibicom wiele emocji. Nasz najlepszy kolarz będzie widoczny w zawodowym peletonie.

"Niemcy nie lubią spóźnialskich, a my z Pawłem Poljańskim mamy czasami z tym problem" - żartował w ostatnim wywiadzie udzielonym dla portalu naszosie.pl, Rafał Majka. Tym, który trzyma porządek w Bora-Hansgrohe jest Ralph Denk, team manager. W ostatnich miesiącach stał się jednym z najważniejszych ludzi w środowisku. Były kolarz (jednak bez większych sukcesów, był mistrzem Bawarii), przedstawiciel handlowy producenta osprzętu rowerowego, właściciel sklepu z rowerami, twórca wielu projektów MTB i szosowych, w końcu w 2010 roku założyciel NetApp - protoplasty dzisiejszej ekipy World Touru, Bora-Hansgrohe. "W ciągu siedmiu lat awansował z zespołem amatorskim do kolarskiej elity" - można przeczytać na oficjalnej stronie nowego zespołu nie tylko Majki, ale i m.in. mistrza świata, Petera Sagana.

Przeprowadziliśmy wywiad z człowiekiem, od którego decyzji zależy, jak wiele emocji nam (polskim kibicom) przyniesie kolarski sezon 2017.

WP SportoweFakty: Ma pan spore doświadczenie we współpracy z polskimi kolarzami. Przez kilka sezonów w pana zespole jeździł Bartosz Huzarski. Czy macie jeszcze ze sobą kontakt?

Ralph Denk: Bartosz był dla nas bardzo ważnym zawodnikiem. Bardzo! Nie zawiódł nas ani razu przez wiele lat. Jestem mu wdzięczny za to, co dla nas zrobił. Mówiłem o tym wiele razy, powiem z przyjemnością jeszcze raz. Nie mamy ze sobą teraz kontaktu, ale mam nadzieję, że w przyszłości uda się nawiązać z nim współpracę przy różnych projektach.

Czy udane doświadczenia z pracy z Huzarskim wpłynęły na decyzję o zatrudnieniu trójki Polaków?

- Na pewno pomogły. Jednak przy tworzeniu teamu, który ma walczyć w World Tourze kierowaliśmy się przede wszystkim tym, aby zatrudnić świetnych zawodników. Ze światowej czołówki.

ZOBACZ WIDEO Maja Włoszczowska: wrzeszczałam z bólu wniebogłosy, wiedziałam, że to koniec

Rafał Majka, Paweł Poljański oraz Maciej Bodnar to nowi zawodnicy Bora-Hansgrohe. Jakie stawia pan przed nimi cele?

- Bardzo konkretne. Rafał skupi się na walce o wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej Tour de France. To jeden z naszych priorytetów w pierwszym sezonie w World Tourze. Jesteśmy beniaminkiem, więc czeka nas bardzo ciężka praca. Wierzę, że Majka sobie poradzi. Poza tym jego celem będzie wygranie etapu podczas Vuelta a Espana.

Wejdę w słowo. Rozumiem, że w związku z tymi planami nie będzie Majki w składzie na Tour de Pologne?

- Nie będzie. Nie jest możliwe, aby po piekielnie trudnym TdF ścigał się na wysokim poziomie, a przecież w Polsce nie ma lekko, tuż przed Vueltą. Obiecuję jednak, że Bora pojawi się na polskich drogach. W jakim składzie? Nie mam na razie pojęcia. Będziemy reagowali na bieżąco. Zobaczymy, jak zespół poradzi sobie w Giro d'Italia i właśnie Wielkiej Pętli. Chciałbym jednak podkreślić, że Wyścig Dookoła Polski jest dla nas ważnym elementem sezonu 2017.

Wróćmy do polskich kolarzy. Paweł Poljański?

- Nic się nie zmieni w stosunku do tego, jakie miał zadania w poprzedniej ekipie. Paweł będzie najważniejszym pomocnikiem Majki w górach. Jego przybocznym, gotowym na pomoc w każdym momencie. To zazwyczaj niedoceniana, ale bardzo ważna rola. Został Maciek Bodnar. Tutaj też nie ma większych zmian. Jego rolą jest pomoc Peterowi Saganowi, zwłaszcza podczas wyścigów jednodniowych, klasyków.

Pierwszy sezon w World Tourze to zawsze niepewność. Jak w kolarskiej elicie zamierza odnaleźć się Bora-Hansgrohe?

- Ustaliliśmy sobie bardzo konkretne i jednoznaczne cele. Najpierw chcemy wygrać jeden z pięciu kolarskich monumentów (Mediolan - San Remo, Dookoła Flandrii, Paryż-Roubaix, Liege-Bastogne-Liege, Giro di Lombardia - przyp. red.), w Tour de France zamierzamy też mocno namieszać.

Interesuje was zielona koszulka za zwycięstwo w klasyfikacji punktowej?

- Tak, to jeden z naszych trzech głównych celów na ten najważniejszy wyścig na świecie. Poza zieloną koszulką chcemy też wygrać etap i dowieźć Rafała w czołowej piątce klasyfikacji generalnej.

Ambitnie. Coś jeszcze szykujecie na ten sezon dla kibiców?

- Nie będę obiecywał, że wedrzemy się do czołowej trójki najlepszych ekip w World Tourze. Jednak nie wyobrażam sobie, abyśmy plątali się gdzieś na końcu klasyfikacji. Celujemy mniej więcej w miejsce za czołową szóstką tych najlepszych, najbogatszy, najbardziej doświadczonych.

Czy jest pan w pełni zadowolony z okresu transferowego, z podpisanych kontraktów?

- Razem z dyrektorem sportowym, Enrico Poitschke, dokładnie zaplanowaliśmy naszą aktywność na rynku transferowym. Dopasowaliśmy nazwiska do celów, jakie chcemy osiągnąć. Ogólnie, jestem bardzo zadowolony. Nie da się ukryć, że w negocjacjach pomogła nam stabilna pozycja na rynku. A tę zapewniają długoterminowe umowy z głównymi sponsorami.

Na koniec. Czy awans do World Touru ma przełożenie na wzrost zainteresowania kolarstwem w Niemczech?

- Mam nadzieję, że tak właśnie będzie. Bardzo nam na tym zależy. Tour de France jest dla nas tak ważny również dlatego, że tegoroczna edycja rozpocznie się w Duesseldorfie. W tym mieście kibice obejrzą 13-kilometrową jazdę na czas i start drugiego etapu. Najprawdopodobniej w 2018 roku do kalendarza wróci Wyścig Dookoła Niemiec (ostatnia edycja została rozegrana w 2008 roku - przyp. red.). Idą dobre czasy dla kolarstwa w naszym kraju.

[b]Rozmawiał Marek Bobakowski



[/b]

Źródło artykułu: