Cyryl Szweda, były pracownik Polskiego Związku Kolarskiego, ma przed oczami wyrok sądowy: kolarska centrala jest mu winna ponad 40 tys. zł. Sporo, mógłby kupić na przykład samochód. Używany, bo używany, ale w całkiem dobrym stanie.
Nie kupi, bo komornik niezmiennie powtarza, że na kontach związku nie ma pieniędzy.
Jak to możliwe, skoro kilka miesięcy temu (w lipcu 2023 roku) PZKol ogłosił "z pompą", że pozyskał dużego sponsora - inPost.
Gdzie są więc pieniądze? Na pewno nie na kontach PZKol. Działacze podpisali bowiem umowę sponsorską jako Fundacja Wspierania Polskiego Kolarstwa (FWPK). No i wierzyciele muszą obejść się smakiem. Te pieniądze, mimo wyroków, są dla nich niedostępne. - Czy to nie jest działanie na szkodę wierzycieli? - mówi rozczarowany Szweda.
ZOBACZ WIDEO: Jędrzejczyk rusza z projektem w telewizji. "Nie mogę się już doczekać"
[b]
Oddali, co mieli najcenniejszego
[/b]Fundacja powstała w 2015 roku. Wiele lat na jej kontach niewiele się działo. Jak dowiadujemy się ze sprawozdań finansowych, rocznie przepływało kilka, góra kilkadziesiąt tysięcy złotych. Niewiele. Kolejni prezesi (w tym gronie była m.in. Anna Drobek, dobra znajoma z Zielonej Góry skompromitowanego posła Prawa i Sprawiedliwości Łukasza Mejzy - o tym, jak były wiceminister sportu próbował przekonać delegatów, aby wybrali właśnie Drobek na stanowisko szefowej PZKol, pisaliśmy TUTAJ >>) nie mieli dużo pracy.
Aż prezesem został Michał Jackowiak. To on parafował umowę z inPostem. A wcześniej przekonał PZKol do przekazania Fundacji "wizerunku członków kadry narodowej". Nieodpłatnie.
PZKol zbył na rzecz Fundacji najcenniejsze, co miał (podkreślmy: za darmo) w połowie czerwca 2023 roku (TUTAJ znajdziesz odpowiednią uchwałę >>), a kilka tygodni później inPost podpisał umowę sponsorską z FWPK.
W ten sposób pieniądze - choć Jackowiak twierdzi, że na koncie Fundacji jeszcze ich nie ma - ominęły PZKol.
[b]
Jak mąż z żoną
[/b]Jak to możliwe, że PZKol pozbył się praw do wizerunku kadrowiczów za darmo? Jakich argumentów użyła Fundacja? To wątek kluczowy w całej sprawie.
Przyjrzyjmy się władzom Fundacji. Jackowiak to prezes i jednocześnie... przewodniczący Komisji Rewizyjnej PZKol.
Jackowiaka zastępuje Katarzyna Dzięcioł-Biełowieżec, która jednocześnie jest wiceprezesem ds. sportowych kolarskiej centrali.
Mało? Członkiem zarządu FWPK jest Jakub Fornalik. Ten sam Fornalik zasiada w fotelu wiceprezesa ds. prawnych PZKol.
Grzegorz Botwina? Były prezes PZKol, członek zarządu kolarskiej centrali i... zarządu Fundacji.
Jego koleżanką w tym miejscu jest Anna Szafraniec, była świetna zawodniczka. A prywatnie małżonka dyrektora sportowego PZKol - Marka Rutkiewicza (o tym, że ministerstwo sportu po naszych artykułach zablokowało wypłatę jego pensji, pisaliśmy TUTAJ >>)...
Powiązania aż nadto widoczne
Mimo tych, jakże wymownych, powiązań prezes PZKol Rafał Makowski przekonuje w rozmowie z WP SportoweFakty: - Fundacja to nie jest spółka córka PZKol. Jest to całkowicie niezależne od nas miejsce, którego zadaniem jest rozwój tej dyscypliny sportowej.
Ciekawe, że najpopularniejsza wyszukiwarka danych o spółkach, fundacjach i stowarzyszeniach - rejestr.io - pokazuje coś innego, niż twierdzi Makowski. Wspomniane zależności pomiędzy związkiem a fundacją odzwierciedla poniższa grafika:
Powiązania personalne - mimo opinii Makowskiego - mogą tłumaczyć, dlaczego PZKol przekazał Fundacji nieodpłatnie cenny wizerunek reprezentantów Polski.
Jak tę sytuację komentuje inPost? Skontaktowaliśmy się z rzecznikiem firmy - Wojciechem Kądziołką. - Wszystko, co mamy do przekazania w tej sprawie, zostało opublikowane w momencie podpisywania umowy - usłyszeliśmy.
Wróciliśmy do notatki prasowej z lipca 2023 roku. Nie ma słowa o tym, że pieniądze inPostu omijają konta bankowe PZKol-u, więc jednocześnie omijają wierzycieli.
Mostostal złożył kolejny wniosek o licytację
Wspomniany na początku Cyryl Szweda to jeden z mniejszych wierzycieli (cały dług PZKol jest szacowany przez samego Makowskiego na 20 mln zł). Największym jest Mostostal-Puławy. Tej firmie związek jest winny ponad 11 mln zł (5 mln zł długu i ponad 6 mln odsetek). Przedstawiciel Mostostalu - Jarosław Makarewicz - nie chce oceniać wymownego "bypassu", który został zastosowany.
- Sami sponsorujemy kolarstwo i nie oceniamy działań innych sponsorów (...) - przekazał nam Makarewicz.
Ale dodał, że w październiku 2023 jego firma złożyła wniosek o wszczęcie egzekucji z toru kolarskiego w Pruszkowie - jedynego namacalnego dobra PZKol-u. Nie pierwszej już. Poprzednie licytacje zakończyły się fiaskiem. Nie było kupca.
- Tym razem wnieśliśmy o odrębne oszacowanie czterech działek, na których posadowiony jest obiekt, oraz dwóch działek niezabudowanych - poinformował nas Makarewicz.
Najwyraźniej Mostostal uznał, że skoro tor jest "niesprzedawalny", to może uda się sprzedać osobno działki niezabudowane i tym samym odzyskać część długu.
[b]
Prawnik mówi: wszystko ok
[/b]Wróćmy do Fundacji. Mimo że Makowski nie widzi powiązań i nie chce, by nazywać ten twór spółką córką PZKol-u, FWPK zarządza człowiek, który jednocześnie jest przewodniczącym Komisji Rewizyjnej kolarskiej centrali.
Z jednej strony ma patrzeć władzy na ręce (taka rola Komisji), z drugiej został przez nią wybrany na prezesa Fundacji (jego kandydaturę zgłosił zarząd PZKol).
- Kiedy zaproponowano mi funkcję prezesa, podczas posiedzenia zarządu PZKol zadałem pytanie naszemu prawnikowi, czy coś stoi na przeszkodzie, abym mógł łączyć funkcje. Okazało, że z prawnego punktu widzenia wszystko jest ok, to się zdecydowałem - tłumaczy nam Jackowiak, który jest również prezesem Akademii Copernicus.
Tę Akademię, która szkoli młodych zawodników, założył 10 lat temu (w 2013) mistrz świata w kolarstwie szosowym Michał Kwiatkowski.
[b]
Informatyków dwóch
[/b]Z prawnego punktu widzenia rzeczywiście przeciwwskazań nie ma. A moralnie? Ani Makowski, ani Jackowiak problemu nie widzą. Podkreślają, że ich celem jest dobro polskiego kolarstwa.
Jackowiak podkreśla: - Nie pobieram pensji w FWPK, nie rozliczam żadnych przejazdów służbowych i innych kosztów. To jest działalność na zasadzie wolontariatu. To dotyczy całego zarządu.
Makowski i Jackowiak wywodzą się z branży IT. Podkreślają, że umiejętności informatyczne bardzo im pomagają w ucywilizowaniu PZKol-u. To oni postanowili, że związek zaczął korzystać z dóbr techniki, m.in. wszystkie spotkania zarządu są nagrywane, często prowadzone zdalnie.
Obaj mają dużo do zarzucenia dziennikarzom. Makowski podczas otwartego spotkania ze środowiskiem kolarskim nazwał media "hienami".
Jackowiak dodaje: - Sugerowanie nieprawidłowości w naszym działaniu nie pomaga. Narusza też wprost nasze dobre imię, bo nie działamy nieuczciwie.
Obaj dali mi wyraźnie do zrozumienia, że publikacja tego artykułu nie jest mile widziana.
[b]
"Nie są to transparentne i dobre działania"
[/b]Jak na razie - choć upłynął już termin narzucony przez prawo - nie ma wglądu do sprawozdania finansowego FWPK za rok 2021. Z chwilę będzie trzeba też złożyć sprawozdanie za 2022. Jackowiak twierdzi, że sprawozdania są już wysłane do sądu. Wkrótce będą dostępne dla każdego.
Kamil Dziedzic - członek Komisji Rewizyjnej PZKol - poprosił o wgląd w te dokumenty. - Otrzymałem informację od Michała Jackowiaka, że nie ma nic do ukrycia i zaprasza do przejrzenia papierów, ale wcześniej musi skonsultować to z prawnikami. Nie mam na razie informacji, jak technicznie i formalnie mogłoby się przejrzenie takich dokumentów odbyć - przyznał.
I jednocześnie skomentował: - Nie są to transparentne i dobre działania, gdy bez informacji pozostałych członków Komisji Rewizyjnej przewodniczący tej Komisji obejmuje stanowisko prezesa Fundacji, która jest teoretycznie w powiązaniu z PZKol.
Skontaktowaliśmy się z kilkunastoma - z listy ponad 80 - wierzycielami PZKol-u. Zdecydowana większość nie chciała się oficjalnie wypowiedzieć. Ale - wszyscy - powtarzają jedno zdanie: "nikt i nigdy z ramienia władz PZKol nie kontaktował się ze mną w tej sprawie".
Opisana wyżej sprawa nie pomaga w budowaniu wiary, że kiedykolwiek odzyskają swoje pieniądze.
[b]Marek Bobakowski, dziennikarz WP SportoweFakty
[/b]