Od 1 stycznia 2023 roku stanowisko dyrektora sportowego Polskiego Związku Kolarskiego piastuje były kolarz, były reprezentant Polski Marek Rutkiewicz. Taką decyzję podjął zarząd kolarskiej federacji. Kandydatura otrzymała jesienią 2022 rekomendację również ze strony specjalnie powołanej komisji, w której zasiadał przedstawiciel Ministerstwa Sportu Robert Juchniewicz. Wydawało się, że konkurs przebiegł bez zakłóceń, a sprawę zakończono.
Nie do końca. Okazuje się, że nowy dyrektor sportowy nie otrzymał ostatecznie z ministerstwa kierowanego przez Kamila Bortniczuka styczniowej pensji. I nie otrzyma jej także w kolejnych miesiącach.
"Arkadiusz Czartoryski, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki, nie wyraził zgody na zatrudnienie i wynagrodzenie p. Marka Rutkiewicza w ramach programu dofinansowania ze środków budżetu państwa zadań związanych z przygotowaniem zawodników kadry narodowej do udziału w igrzyskach olimpijskich oraz przygotowaniem i udziałem w mistrzostwach świata i Europy w sportach olimpijskich w 2023 roku" - otrzymaliśmy informację z Biura Komunikacji ministerstwa.
Ciemna strona życiorysu
Co się stało? Skąd taka decyzja? Na początku grudnia 2022 roku (jeszcze przed ogłoszeniem wyników konkursu) opublikowaliśmy artykuł p.t. "Policja znalazła w jego domu zakazane środki. Teraz ma objąć ważne stanowisko" (TUTAJ przeczytasz całość >>), w którym przypomnieliśmy o ciemnej stronie życiorysu Rutkiewicza.
Po latach udało nam się dotrzeć do wyroku francuskiego sądu, który w 2007 roku skazał ówczesnego kolarza na sześć miesięcy pozbawienia wolności (w zawieszeniu) za "naruszenia przepisów dotyczących handlu lub stosowania substancji trujących, czyny zostały popełnione w latach 2001, 2002, 2003 i do 12 stycznia 2004 w Chatenay-Malabry (Hauts-de-Seine), Hyères (Var) i innych miejscach (...)".
Artykuł wywołał spore zamieszanie. Ówczesny prezes związku Grzegorz Botwina tłumaczył, że... "o sprawie nie wiedział". W ministerstwie też zapanowała konsternacja. Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że m.in. dlatego Botwina nie jest już prezesem PZKol.
"Podczas rozpoznania skierowanego wniosku o zatrudnienie i dofinansowanie wynagrodzenia p. Marka Rutkiewicza (...) brane pod uwagę były wszystkie posiadane informacje w przedmiotowej sprawie" - z odpowiedzi ministerstwa można wnioskować, że przeszłość Rutkiewicza nie była jednak bez znaczenia.
ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu
Mieszkanie jak apteka
Przypomnijmy fragment naszego artykułu sprzed kilku tygodni.
Polski kolarz został zatrzymany na francuskim lotnisku 12 stycznia 2004 roku. Z akt wynika, że w jego bagażu zabezpieczono siedem fiolek EPO, preparat zawierający somatropinę (to zakazana substancja powodująca przyrost masy mięśniowej) oraz dwie ampułki bliżej nieokreślonego leku. Później policjanci przeszukali mieszkanie, które Rutkiewicz wynajmował w miejscowości Hyeres.
"Odkryli tam dużą liczbę produktów, strzykawek oraz sprzętu do infuzji i inhalacji, a także różne produkty medyczne. (...) Ekspertyza produktów odkrytych w rezydencji Marka Rutkiewicza wskazała na obecność: czterech kapsułek zawierających kofeinę, (...) dwóch tabletek zawierających kofeinę i trinitrynę (lub nitroglicerynę,) (...) inhalator marki qvar autohaler zawierający dipropionian beklometazonu, kortykosteroid, (...) pakiet ośmiu tabletek marki spiropent zawierających klenbuterol, (...) opakowanie 3 tabletek marki optalidon zawierających kofeinę, (...) dwa blistry zawierające łącznie 16 kapsułek zawierających dekstropropofyksen" - czytam w aktach sprawy.
To wygląda na opis całej apteki, a nie mieszkania sportowca. Większość z wymienionych środków była wówczas wpisana na listę środków zakazanych dla sportowców ze względu na przepisy antydopingowe. Dodatkowo klenbuterol (lub clenbutelor) to środek stosowany w leczeniu zwierząt, w weterynarii.
Kto finansuje dyrektora?
Mimo takich faktów i decyzji o tym, że ministerstwo nie akceptuje go na tym stanowisku i nie zamierza mu płacić pensji (sytuacja finansowa związku jest tak fatalna, dług wynosi kilkanaście milionów złotych, że od kilku lat to właśnie z pieniędzy publicznych są finansowane przygotowania kadr narodowych, ale i także wypłacana pensja dyrektora sportowego), PZKol nie zmienił zdania.
- Potwierdzam, pan Marek Rutkiewicz zajmuje stanowisko dyrektora sportowego Polskiego Związku Kolarskiego - powiedział nam Rafał Makowski, nowy prezes kolarskiej federacji.
Makowski nie zdradził nam, kto finansuje pensję Rutkiewicza (trudno zakładać, że pracuje społecznie). Zasłonił się ochroną danych osobowych. Wynagrodzenie z pewnością nie płynie z kont związkowych. Te są zablokowane od ponad pięciu lat przez komornika.
"Ludzie czasami popełniają błędy"
Czy Makowskiemu nie przeszkadza przeszłość Rutkiewicza?
- Ludzie czasami popełniają błędy, a czasami są uwikłani w sprawy przez to, że byli w jakimś miejscu i czasie. Marek Rutkiewicz przez ponad 20 lat reprezentował Polskę w światowym peletonie, nigdy nie był zawieszony, jest doświadczoną i kompetentną osobą, bardzo zaangażowaną w działalność naszego związku - powiedział nam prezes w rozmowie telefonicznej.
I dodał: - Jest też człowiekiem, który potrafi zjednywać ludzi i doskonale znajduje się w rozmowach z naszymi potencjalnymi sponsorami. Bardzo bym chciał, aby zarówno dyrektor sportowy jak i cały zespół byli rozliczani za to co zrobimy, a nie za to czego jeszcze nie zdążyliśmy zrobić.
Makowski najwyraźniej nie widzi nic złego w tym, że człowiek, u którego w mieszkaniu znaleziono całą gamę niedozwolonych środków dopingujących, ma teraz decydować o strategii polskiego kolarstwa. Ma być przewodnikiem, drogowskazem dla młodych zawodników, którzy są na początku kariery.
Próbowaliśmy skontaktować się z Markiem Rutkiewiczem. Bezskutecznie.
Czytaj także: Ministerstwo sportu żąda wyjaśnień. Chodzi o spore pieniądze z budżetu państwa >>