Tuur Hancke, młody belgijski kolarz, zmarł nagle w dniu swoich dziewiętnastych urodzin. Informację o jego śmierci przekazała drużyna The Lead Out Cycling, z którą był związany od 2022 roku. Zespół wyraził głęboki żal, podkreślając, że Tuur był wyjątkową osobą w drużynie.
"Był uwielbiany przez kolegów z drużyny i wszystkich, którzy go znali. Zawsze uśmiechnięty i pełen szacunku" - napisano w oficjalnym komunikacie.
Śmierć młodego kolarza to ogromny cios dla drużyny. Dyrektor Arne Houtekier, mówił o emocjach, które towarzyszyły wszystkim, którzy go mieli okazję go poznać. - Jego koledzy, którzy trenowali i brali udział w zgrupowaniach razem z nim, szczególnie odczuli tę stratę. Więź, jaką zbudowali, była czymś więcej niż tylko relacjami sportowymi - opowiadał Houtekier.
Koledzy z drużyny wspomnieli, że Tuur był osobą szanowaną i lubianą przez wszystkich. Kilka miesięcy przed swoją tragiczną śmiercią, Tuur postanowił zakończyć karierę, aby rozpocząć "nowy rozdział w życiu".
Jak sam napisał na mediach społecznościowych: "Po czterech latach kariery w wyścigach rowerowych, postanowiłem zakończyć ją, aby skupić się na innych aspektach życia". Tuur tłumaczył, że połączenie intensywnych treningów z rozpoczętymi studiami stało się dla niego zbyt dużym obciążeniem.
Arne Houtekier dodał, że Tuur zdawał sobie sprawę, że nie osiągnie miejsca w zawodowym peletonie. - Wiedział, że łączenie intensywnych treningów z nauką staje się coraz trudniejsze. Mimo tego zawsze dawał z siebie wszystko. Był zmotywowany i stanowił cenną wartość dla drużyny - wspominał dyrektor.