Kolarze w piątek mieli do pokonania 172 kilometry z Moirans-en-Montagne do Poligny. Przed górskim rozdaniem w sobotę i sprinterskim finiszem na Polach Elizejskich w niedzielę dla wielu zawodników była to ostatnia okazja na odniesienie etapowego zwycięstwa. Jednym z takich kolarzy był Nils Politt z ekipy Bora-Hansgrohe.
Niemiec miał niestety dużego pecha. Zerwał się łańcuch w jego rowerze, ale był to dopiero początek jego kłopotów. Odległość między czołówką a peletonem była zbyt mała, żeby samochód techniczny zespołu Bora-Hansgrohe mógł mu pomóc. W tej sytuacji Nils Politt musiał skorzystać z usług wozu technicznego. Mechanik ściągnął z dachu samochodu 3 rowery, ale każdy z nich okazał się zbyt mały dla wysokiego Niemca. Cała operacja trwała na tyle długo, że peleton zdążył doścignąć poszkodowanego kolarza.
Ucieczka kształtowała się przez kilkadziesiąt kilometrów. W końcu 60 kilometrów przed metą na czele wykrystalizowała się duża grupa 30 zawodników. Czołówka dzieliła się na mniejsze grupki, aż wreszcie na przodzie pozostało 3 zawodników: Ben O'Connor, Kasper Asgreen oraz Matej Mohoric.
O'Connor rozpoczął finisz jako pierwszy, ale Asgreen podążył za nim i wysunął się na prowadzenie. Duńczyk był bliski odniesienia zwycięstwa dzień po dniu na Tour de France, ale Mohoric zrównał się z nim na ostatnich metrach i o kilka milimetrów wyprzedził Asgreena.
W klasyfikacji generalnej nie doszło do zmian. Liderem pozostał Jonas Vingegaard z dużą przewagą nad Tadejem Pogacarem i Adamem Yatesem. Polacy dojechali do mety w peletonie.
Rafał Majka w "generalce" jest 16., a Michał Kwiatkowski 39.
Zobacz też:
Kuriozum. Zobacz co się stało na Tour de France
Niewinne selfie może go słono kosztować. Trwa śledztwo w sprawie kibica
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"