Niewiele brakowało a Fabian Cancellara odniósłby w Mendrisio historyczny triumf. Po zwycięstwie w jeździe na czas, był także bardzo bliski wygranej w wyścigu ze startu wspólnego. Szwajcar uczestniczył w ostatecznej rozgrywce, jednak ukończył rywalizację dopiero na 5. pozycji.
Cancellara przyznał, że jest rozczarowany faktem, iż nie udało mu się dokonać tego wyczynu. - Myślałem, że dublet jest możliwy, to było moje marzenie, mój cel. Zawsze w to wierzyłem, prawie do końca - powiedział kolarz ekipy Saxo Bank.
Szwajcarskiemu kolarzowi w realizacji celu bardzo pomagali jego koledzy z drużyny, którzy świetnie jechali na ojczystej ziemi. Zakładano, że Cancellara zrealizuje swój sen. Oliver Zaugg, Michael Albasini i Rubens Bertogliati dbali, by ich lider był na czele. Cancellara, korzystając z prędkości, rozciągnął rywali na przedostatnim podjeździe pod Acqua Fresca.
Cancellara zaznaczył, że był bardzo zadowolony z pracy całego teamu. - Jeśli popatrzymy na kolarzy, którzy byli w czołówce pod koniec - Damiano Cunego i trzech Hiszpanów - byli tam najlepsi i nasz team wykonał świetną pracę - podkreślił Szwajcar.
Szczególnie groźni byli Hiszpanie: Joaquím Rodríguez, Alejandro Valverde i Samuel Sánchez. To oni właśnie postawili Cancellarę w trudnej sytuacji podczas ostatniego okrążenia. Szwajcar przyspieszył na zjeździe z Acqua Fresca, próbując ostatecznie pozbyć się rywali, jednak właśnie wtedy odjechali Rodríguez, Alexandr Kolobnev (Rosja) i ostateczny triumfator Cadel Evans (Australia).
Cancellara dodał, że długo nie zapomni o wyścigu, a przede wszystkim o tym, że był tak blisko historycznego triumfu. - Dałem z siebie wszystko, zarówno na podjazdach, jak i zjazdach, jednak Hiszpanie cały czas byli za mną. To co chciałem zrobić, było prawie niemożliwe. Sprawy wyślizgnęły mi się rąk. Będę to długo odchorowywał - podsumował Cancellara.