Mówi o koszmarze w Jeleniej Górze. Jej rodzina może stracić dobytek całego życia

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Na zdjęciu: Jelenia Góra (Facebook/erzy Łużniak- Prezydent Miasta Jeleniej Góry), w kółku Maja Włoszczowska (Instagram.maja.wloszczowska)
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Jelenia Góra (Facebook/erzy Łużniak- Prezydent Miasta Jeleniej Góry), w kółku Maja Włoszczowska (Instagram.maja.wloszczowska)
zdjęcie autora artykułu

- Jeśli nasze maszyny zostaną zalane, będzie oznaczało to milionowe straty. Skala żywiołu jest wprost niewyobrażalna - mówi Maja Włoszczowska, której powódź w Jeleniej Górze może zabrać firmę produkującą nawet kilkaset tysięcy strojów rocznie.

W tym artykule dowiesz się o:

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Słyszymy o fatalnej sytuacji powodziowej w Jeleniej Górze. Czy pani jako mieszkanka tego miasta jest obecnie bezpieczna? Maja Włoszczowska, dwukrotna wicemistrzyni olimpijska w kolarstwie górskim: Obecnie w Jeleniej Górze sytuacja faktycznie jest dramatyczna. Ludzie tracą domy i dobytek całego życia. Niestety mnie nie ma obecnie na miejscu, dojadę na miejsce jutro i mam nadzieję, że będę mogła pomóc już w sprzątaniu po powodzi. Na miejscu cały czas jest moja najbliższa rodzina. Wcześniej zdarzały się małe podtopienia, ale do tej pory wystarczały worki z piaskiem. Niestety tym razem skala żywiołu jest niewyobrażalna. W swoich mediach społecznościowych pojawiła się informacja, że musieliście zamknąć wasz rodzinny sklep z odzieżą sportową. Dlaczego? Musieliśmy zamknąć sklep i szwalnię, bo wszyscy pracownicy w tej chwili ratują naszą fabrykę. Przestój w produkcji będzie gigantyczny, ale teraz kluczowe jest to, by uratować sprzęt. Rocznie produkujemy kilkaset tysięcy strojów sportowych. Mamy klientów w Polsce, ale przede wszystkim za granicą. Zastój w produkcji to w tej chwili spory problem, ale zdecydowanie nie największy.

Może być coś gorszego? Rozpoczynamy walkę o to, by firma mogła funkcjonować w przyszłości. W hali produkcyjnej woda sięga powyżej kolan, a znajdują się tam wszystkie najważniejsze maszyny. Brat na wieść o możliwej powodzi przerwał wakacje we Włoszech i przez dwie ostatnie noce zabezpieczał sprzęt. Nie wiadomo, czy to wystarczyło.

ZOBACZ WIDEO: Ma 36 lat i trójkę dzieci, a nadal zachwyca figurą. Tylko spójrz na te zdjęcia!

A wiadomo już jak duże będą wasze straty? Wszystko zależy od tego czy maszyny przetrwają. Mamy 160 pracowników, którzy utrzymują się z pracy w naszej fabryce. Walczymy więc o uratowanie firmy, ale i utrzymanie miejsc pracy i źródła utrzymania dla naszych pracowników. Na razie nie wiemy, o jakich dokładnie stratach mówimy.

Domyślam się, że w starciu z żywiołem jesteście zupełnie bezradni. Każda maszyna waży tony, więc o przewiezieniu ich w bezpieczniejsze miejsce nie było mowy. Jedyne, co dało się zrobić, to spróbować umieścić je na podwyższeniu i liczyć, że woda tam nie dotrze. W zalanej fabryce były naprawdę zaawansowane technologicznie maszyny, jak choćby plotery do drukowania, maszyny do krojenia materiału, ogromna część elektroniki. Niestety zalało najważniejszą część naszej fabryki. Nikt nie sądził jednak, że powódź będzie aż tak poważna. Mamy co prawda pompy, ale obecnie nie ma sensu ich używać, bo wszędzie wokół stoi woda. Poza tym i tak nie mamy prądu.

Jeśli okaże się, że maszyny zostały zalane, to rozumiem, że będzie to oznaczało setki tysięcy złotych straty?

Nie. To będzie oznaczało milionowe straty. Ale to nawet nie o straty chodzi. Takich maszyn nie da się od ręki kupić, więc nie będziemy w stanie ruszyć z produkcją przez kilka miesięcy. Inna sprawa, że w ostatnim momencie udało się uratować kluczowe dla istnienia firmy serwery. Wszystko dałoby się odkupić, ale kluczowe były wzory zachowane w systemie informatycznym.

Będziecie w stanie jeszcze odbudować firmę? Firmę prowadzi głównie moja mama z bratem, ja ich do tej pory wspierałam marketingowo. Mama jest bardzo twardą osobą, więc obecnie zamiast na płaczu skupiamy się na działaniu i próbujemy uratować, co się da. Niepokój jest jednak olbrzymi. Walczymy nie tylko o firmę, ale także o zachowanie miejsc pracy, dzięki którym żyje ponad setka rodzin. Obecnie każdy scenariusz jest prawdopodobny.

To najgorsze chwile w biznesowej karierze? Firma w przyszłym roku ma obchodzić 20-lecie istnienia i jeszcze nigdy nie przeżywała aż tak złych chwil. W tym czasie wielokrotnie sponsorowaliśmy PZKol, obecnie jesteśmy partnerem Tour de Pologne. Współpracujemy z innymi firmami zagranicznymi. Skala produkcji jest gigantyczna, a rocznie jesteśmy w stanie uszyć kilkaset tysięcy strojów.

Co mówią służby na temat stanu wód w Jeleniej Górze? Spodziewacie się, że najgorsze jeszcze przed wami? Na szczęście ostatnie prognozy są takie, że wody już raczej nie będzie przybywało. Najgorzej było w niedzielę, gdy spuszczono wodę ze zbiornika w Bukówce. Wierzymy, że gorzej już nie będzie. Już rozpoczęliśmy usuwanie wody z firmy i wkrótce będziemy szacować straty.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty