"Ekstremalne warunki". Polacy weszli do Sekwany

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Łukasz Witczyk / Woda w Sekwanie
WP SportoweFakty / Łukasz Witczyk / Woda w Sekwanie
zdjęcie autora artykułu

- Woda jest brązowa, a po zanurzeniu głowy panują całkowite ciemności. Nawet z kilkunastu centymetrów nie widać obrysu ręki. Jest zerowa widoczność - tak o stanie Sekwany mówi trener polskiej kadry open water, Tomasz Grabysa.

W tym artykule dowiesz się o:

Z Paryża - Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

To i tak łagodne opinie, bo gdy pytaliśmy paryskich policjantów o możliwość kąpieli w Sekwanie, ci wprost odradzali nam taką możliwość. Wbrew pozorom nie chodziło jednak o aspekty prawne, choć one również są problemem, ale przede wszystkim czystość wody.

- Nie wsadzę cię do więzienia, ale naprawdę nie rób tego. Szkoda twojego zdrowia - odpowiedział nam łamaną angielszczyzną jeden z policjantów patrolujących teren wokół rzeki.

- Sekwana to ściek - odparł z kolei jeden z przypadkowo spotkanych mieszkańców Paryża, którego spytaliśmy o to, czy kiedykolwiek kąpał się w jednym z symboli Paryża. Tak radykalne oceny to wciąż norma, a wiele wskazuje na to, że nawet zorganizowanie konkurencji open water niewiele zmieni w kiepskiej opinii o czystości tej rzeki.

Wydali majątek, a efekt na razie tylko medialny

Przed igrzyskami władze Paryża na poprawę jakości wody w Sekwanie wydały 1,5 mld euro. Uszczelniono system kanalizacji i dopilnowano, by do rzeki nie wpadały ścieki z miasta, a nawet barki przycumowane na stałe do brzegu rzeki zostały włączone do miejskiego systemu kanalizacji, byle tylko nie zrzucały nieczystości wprost do rzeki.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Stanęła w obronie polskich siatkarek. "Trudno było oczekiwać"

Ukoronowaniem wysiłków i potwierdzeniem sukcesu miało być wejście burmistrz Paryża Anne Hidalgo do Sekwany i przepłynięcie stu metrów. Ten akt odwagi to pojedynczy przypadek, bo władze Paryża wciąż nie zniosły zakazu kąpieli w rzece, a policjanci każdego chętnego mają karać wysokimi mandatami. Wiele wskazuje na to, że miejskich kąpielisk na rzece nie uda się otworzyć zgodnie z planem, czyli w 2025 roku. Zresztą nie ma gwarancji, że do wody w takim stanie w ogóle ktoś chciałby wchodzić.

Zresztą to, co działo się po pierwszych wyścigach na Sekwanie, sprawia, że organizatorzy igrzysk, a przede wszystkim władze Paryża nie mogą mówić o pełnym sukcesie. Przypomnijmy, że po zawodach triathlonowych przynajmniej kilku zawodników narzekało na problemy związane z zatruciem się bakterią Coli. Na skutek problemów Belgijka Claire Michel wycofała się z rywalizacji sztafet, a jej drużyna nie stanęła na starcie. Wątpliwości mają także sami pływacy open water, którzy w takich warunkach będą rywalizować na dużo dłuższym dystansie i siłą rzeczy są bardziej narażeni na nieprzyjemne powikłania.

Sekwana / Fot. Mateusz Puka
Sekwana / Fot. Mateusz Puka

Wolą mieć gorszy wynik, niż ryzykować dwa razy

- Pierwotnie trening miał się odbyć we wtorek, ale został przełożony na środę. Trening odpuściła cała reprezentacja Włoch, ale nieobecnych było wielu zawodników z innych krajów. Część ekip uznała, że lepiej nie ryzykować i to nawet kosztem gorszego przygotowania do startu. My uznaliśmy, że skoro już jesteśmy na miejscu, to warto skorzystać. Być może jeszcze nigdy nie przyszło nam pływać w tak ekstremalnych warunkach - dodaje Grabysa, który od lat trenuje pływaków open water i miał okazję obserwować zmagania w wielu nietypowych miejscach.

Pływacy podczas prawie dwugodzinnego wyścigu muszą zmagać się z wieloma przeciwnościami. Wbrew pozorom jednym z największych jest obawa przed zakażeniem się groźnymi bakteriami. - O tym naprawdę dużo mówi się w naszym środowisku. Trudno będzie uniknąć napicia się tej wody, bo na każdej z sześciu pętli (każda pętla ma 1,67 km) zawodnicy pobierają kubek z płynami, a w ferworze walki nie ma mowy o zatrzymaniu się - przyznaje trener Piotra Woźniaka.

Do tego dochodzą jeszcze aspekty mentalne jak pływanie z głową zanurzoną w kompletnych ciemnościach. To trochę tak, jakbyśmy biegali w zamkniętym pomieszczeniu, w którym ktoś co kilka sekund włączał i wyłączał światło. To jednak wcale nie koniec, bo problemem jest także wysoki prąd, który sprawia, że pływanie w tej rzece należy do jednych z najtrudniejszych technicznie. Co kilka metrów prąd potrafi całkowicie zmienić kierunek i sprawić, że zawodnik mimo dużego wysiłku może całkowicie stanąć w miejscu.

Nie ma się więc co dziwić, że zwykli paryżanie, choć kochają pływanie, to nie naciskają jakoś szczególnie na otwarcie miejskich kąpielisk na Sekwanie. Zwłaszcza że w mieście od lat dbają o to, by jakoś im to zrekompensować, a w mieście jest tak dużo basenów, że niemal każdy mieszkaniec ma do najbliższego basenu około 10 minut drogi. Ceny wejściówek na te obiekty też są śmiesznie niskie i to nawet z perspektywy Polaków. Bilet na basen bez żadnych ograniczeń czasowych kosztuje zwykle... 3,5 euro.

Sekwana / Fot. Mateusz Puka
Sekwana / Fot. Mateusz Puka
Źródło artykułu: WP SportoweFakty