"Beznadziejne". Anita Włodarczyk szczera do bólu

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Na zdjęciu: Anita Włodarczyk
PAP / Na zdjęciu: Anita Włodarczyk
zdjęcie autora artykułu

- Przed finałem musi mnie ktoś wkurzyć - powiedziała Anita Włodarczyk po eliminacjach rzutu młotem na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Młociarka awansowała z ostatnim, 12. wynikiem.

Z Paryża Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Anita Włodarczyk wywalczyła awans do finału rzutu młotem na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Czyli wszystko poszło zgodnie z planem? Nie do końca. W eliminacjach rekordzistka świata zajęła 12., ostatnie premiowane awansem miejsce.

Dlatego właśnie jej niedzielny występ kosztował kibiców sporo nerwów. W najlepszej próbie Polka uzyskała 71,06 m. Odległość dająca bezpośredni awans do finału wynosiła 73,00 m.

Młociarka wyznała po eliminacjach, że brakowało jej trochę energii.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Ten obrazek z Paryża zapadnie mu w pamięci. "Ikoniczne"

- We wtorek przed finałem musi mnie ktoś porządnie zdenerwować! - śmiała się. - Brakowało mi takiego pobudzenia. Byłam dzisiaj za spokojna, nie wiem co się stało. Ale mam duże rezerwy, z kolejnym występem wiążę duże nadzieje.

- Atmosfera? Jest niesamowita, mam nadzieję, że we wtorek mnie poniesie do dalszych rzutów. Chcę najpierw rzucić na zaliczenie, a potem się rozkręcać. Nie mam wątpliwości, że finał będzie ciekawy - zapowiedziała.

A jak oceniła swoje rzuty z eliminacji? - Były beznadziejne - rzuciła wprost przed kamerą TVP Sport.

W eliminacjach odpadła z kolei Malwina Kopron, której rezultat 67,68 m dał dopiero 23. miejsce.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty