Podczas mistrzostw świata w Oslo w 2011 roku Adam Małysz zdobył brązowy medal na skoczni normalnej i ogłosił, że były to jego ostatnie wielkie zawody. Kilka tygodni później zakończył karierę. - Zawsze moim marzeniem było, żeby zakończyć ją, jak będę w formie - tłumaczył.
5 marca 2011 roku, po konkursie drużynowym, który był ostatnim występem Małysza na MŚ, Włodzimierz Szaranowicz wygłosił na antenie TVP poruszający monolog, który przeszedł do historii polskiego sportu.
- Fenomen sportowy, powtarzalność sukcesów przez lata, przez dekadę (...) Coś niewiarygodnego. Co tydzień siadaliśmy jak do telenoweli, żeby oglądać tę rywalizację. Fenomen socjologiczny. Ile rzeczy można było przypisać podczas tej kariery. Że można wygrać ewidentnie bez układów, że jest człowiekiem rzetelnym, solidnym, posłańcem wielkich wiadomości, wielkiej nadziei- mówił o Małyszu legendarny komentator.
ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Zawodnicy i zawodniczki już po ślubowaniu. Humory dopisywały
- Zaczynał jako idol kryzysowy, który miał nas prowadzić jako ambasador wspaniałego skoku cywilizacyjnego do Europy. Fenomen społeczny. Przecież my dzięki tym transmisjom żyliśmy życiem zastępczym. Był powodem ogromnej zbiorowej radości. Dał nam wiele, bardzo wiele (...) - Szaranowiczowi łamał się głos. - Było pięknie i coś się niewątpliwie zamknęło, ale miejmy nadzieję, że w sporcie będzie jakaś próba kontynuacji. Małyszomanii nie będzie już nigdy, natomiast ważne, żeby były sukcesy sportowe i żeby coś po Adamie trwałego, bardzo trwałego, zostało. Dziękujemy Ci bardzo, Adam! - zakończył.
Po latach Małysz został zapytany o wypowiedź Szaranowicza. - Sam się popłakałem. Wprawdzie nie mam tego nagranego, ale jest to w sieci, więc za każdym razem dalej się rozczulam. (...) Gdy chcę się podnieść na duchu, to puszczam i nawet łezka w oczach się pojawi, szczególnie gdy słyszę Włodka - wyznał w Hejt Parku na Kanale Sportowym.
W czwartek (18 lipca) dziennikarz sportowy pojawił się po raz pierwszy od ogłoszenia końca pracy w TVP. I okazało się, że pojedzie na ceremonię otwarcia igrzysk olimpijskich 2024, która odbędzie się w Paryżu.
- To jest moja 20. akredytacja na igrzyska olimpijskie. Jestem wdzięczny panu prezesowi, bo to chyba zamknięcie pewnej karty. Wydaje mi się, że byłem potrzebny - powiedział podczas przemówienia.
Wyjaśnił również, że jego udział w igrzyskach zakończy się po wspomnianej ceremonii. Podkreślił, iż wybiera się na nią tylko i wyłącznie jako widz, bo na więcej nie pozwala mu jego sytuacja zdrowotna.
Przeczytaj także:
Podali im surowe mięso! Wielka Brytania bojkotuje wioskę olimpijską
Rywalka Świątek dostąpi w Paryżu wielkiego zaszczytu