Andy Anson, który jest dyrektorem generalnym Brytyjskiego Stowarzyszenia Olimpijskiego, wyjawił w rozmowie z "The Times", że jedzenie w wiosce olimpijskiej jest nieodpowiednie i potrzebna jest "drastyczna poprawa". Sportowcy z tego kraju zaczęli nawet przynosić jedzenie spoza wioski na kolację.
- Nie ma wystarczającej ilości pewnych produktów, m.in. jajek, kurczaka, węglowodanów. Sportowcom podano surowe mięso. To musi się zmienić w najbliższych dniach - powiedział Anson.
Brytyjczycy muszą więc jeść poza wioską, w ośrodku w Clichy. Ma tam pojawić się kolejny kucharz, bowiem popyt przerósł oczekiwania.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niesamowite trafienie. Takie bramki zdarzają się naprawdę bardzo rzadko
Jeden ze sportowców, który chciał zachować anonimowość, wyjawił "The Times", że na stołówce panuje chaos, bo do wioski przybyło dużo ludzi. - Nie są tak zorganizowani, jak Japończycy na poprzednich igrzyskach. Mówi się, że ta impreza jest bardziej zrównoważona i jest więcej produktów pochodzenia roślinnego. Czasami w godzinach szczytu trudno o kawałek kurczaka - powiedział.
Sodexo Live, czyli firma odpowiadająca za catering, zapowiedziała zwiększenie najpopularniejszych rzeczy, czyli głównie jajek i kurczaka. Ma to na celu zaspokojenie potrzeb sportowców.
Brytyjscy wioślarze mieszkają poza wioską, bowiem jest ona zbyt oddalona od jeziora, na którym będą rywalizować. Są wdzięczni za to, że w hotelu mają inne jedzenie.
Natomiast zawodnicy, którzy mają porównanie z wyżywieniem na igrzyskach olimpijskich w Tokio, mówią, że tam jakość jedzenia była wyższa.
Czytaj też:
Igrzyska jeszcze się nie zaczęły, a już mamy skandal
Polka nie kryła zdumienia. Rekord świata na igrzyskach