Chwile grozy na lodzie. Syn polskiego trenera został brutalnie sfaulowany

East News / Heike Feiner / Na zdjęciu: Matthias Plachta
East News / Heike Feiner / Na zdjęciu: Matthias Plachta

Matthias Plachta na szczęście nie ucierpiał groźnie, ale cios łokciem w głowę mógł mieć poważne konsekwencje. Dlatego na Stevena Pinizzotto spadła wielka krytyka.

W tym artykule dowiesz się o:

Hokej na lodzie to sport kontaktowy i zawodnicy są przyzwyczajeni do ostrych wejść. Tam też jednak zdarzają się ludzie, którzy przekraczają dopuszczalne normy. Teraz na tapecie znalazł się Steven Pinizzotto, który dopuścił się brutalnego ataku w meczu Adler Mannheim z EHC Red Bull Monachium (półfinał mistrzostw Niemiec).

Jego ofiarą padł Matthias Plachta, czyli syn Jacka Płachty, który przez kilka lat prowadził reprezentację Polski. 26-latek za bramką przy bandzie oberwał łokciem w głowę, a następnie na kilka chwil stracił przytomność. Atak wyglądał na celowy i dlatego Pinizzotto znalazł się pod ostrzałem całego środowiska.

Zaskakująca była jednak decyzja sędziów, którzy gracza z Monachium odesłali tylko na dwie minuty kary. Po meczu trener Adler był wściekły i mówił, że sędziowie urządzili cyrk.

Sprawa została zgłoszona do niemieckiej federacji, która szybko się nią zajęła. Na razie wiadomo, że Kanadyjczyk został zawieszony na pięć meczów. Dostał także karę finansową, ale jej wysokość jeszcze nie jest znana.

Najważniejsze, że poważnych obrażeń nie doznał Plachta. Zdiagnozowano lekkie wstrząśnienie mózgu, które na pewno eliminuje go z drugiego spotkania. Reprezentant Niemiec na Instagramie podziękował wszystkim za wsparcie. Dodał też, że już czuje się lepiej.

ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #18. Młodzi piłkarze Górnika przywracają blask Polsce w Europie

Komentarze (0)