Blisko dekadę temu tą sprawą żyła cała Słowacja. Scurko, były reprezentant kraju i wicemistrz świata do lat 18, w kwietniu 2009 roku zjawił się na jednym z komisariatów policji i wyznał, że odnalezione w lesie pod Koszycami zwłoki to ciało zaginionego Liptaja, którego w styczniu 2008 roku brutalnie zamordował.
Dla wielu osób to był szok. 23-letni wówczas hokeista był jedną z ważniejszych postaci ówczesnego mistrza kraju, HC Koszyce. Kilka lat wcześniej starał się o angaż w NHL. Słowem - kariera stała przed nim otworem.
Wszystko odmieniło morderstwo. Scurko działał z premedytacją - ofierze zadał 14 ciosów nożem - ale sąd uznał, że w momencie popełniania czynu miał ograniczoną poczytalność. Działał też bez motywu. W lipcu 2012 roku hokeista został uznany winnym i skazany na osiem lat pozbawienia wolności. Od tej decyzji odwoływał się kilkukrotnie, aż w końcu karę zmniejszono do sześciu lat. Mury więzienia i tak opuścił jednak szybciej i w grudniu 2015 roku wyszedł na wolność.
Od tego czasu grywał w klubach z niższych lig - HC 46 Bardejów i HK Dukli Michalovce. Niedawno przeniósł się do HC 07 Detvy, w barwach której wystąpił w piątek w słowackiej Extralidze.
ZOBACZ WIDEO: Emocjonalne słowa Małgorzaty Glinki o Agacie Mróz. "Czasami była smutna i nieobecna"
Dla 31-letniego obecnie hokeisty był to pierwszy od ośmiu lat mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej. Tak się złożyło, że Detva zagrała akurat w Koszycach, a Scurkę przywitały brawa miejscowych kibiców.
- Cieszę się z powrotu i takiego przywitania. Szanuję też opinię każdego kibica na mój temat. Każdy może mnie ocenić. To, co się wydarzyło, nigdy nie zostanie zapomniane, ale życie musi toczyć się dalej - stwierdził Słowak.
Jego zespół przegrał w Koszycach 0:1. Dwa dni później w meczu 2. kolejki Tipsport Ligi po dogrywce uległ drużynie Nove Zamky 2:3.