Kamil Kalinowski: Cieszę się, że dostałem szansę gry w pierwszym składzie

Jednym z najskuteczniejszych hokeistów Nesty Toruń był w minionym sezonie Kamil Kalinowski. Niespełna 20-letni zawodnik w szczególności podczas fazy play out strzelał sporo bramek i stanowił ważne ogniwo zespołu.

W tym artykule dowiesz się o:

Torunianie po pokonaniu Podhala Nowy Targ utrzymali się w PLH. Jak twierdzi Kamil Kalinowski, właśnie pozostanie w gronie najlepszych polskich drużyn było nadrzędnym celem ekipy z grodu Kopernika. - Nasz cel na ten sezon został zrealizowany, utrzymaliśmy się w lidze. Minione rozgrywki były pełne wzlotów i upadków. Po wygranej z Sanokiem, czy GKS-em Tychy potrafiliśmy wysoko przegrać z Cracovią, czy nawet z tym samym Sanokiem, ale tak jak powiedziałem naszym zamierzeniem było utrzymanie się w lidze, co osiągnęliśmy.

Już w zeszłym roku, gdy torunianie musieli rywalizować na pierwszoligowych taflach, "Kaliś" kilka razy pokazał, że drzemią w nim spore umiejętności. Jednak dopiero w sezonie 2011/12 młody napastnik mógł wystąpić przed kibicami w wielu hokejowych ośrodkach w naszym kraju. - W moim wykonaniu był to taki pierwszy poważny sezon w PLH, bardzo cieszę się, że dostałem szansę gry w pierwszym składzie. Dałem z siebie wszystko i mam nadzieję, iż było to widać na lodzie.

Nesta notowała w zakończonym niedawno sezonie kilka godnych zapamiętania wyników. Była co prawda porażka 1:18 z Cracovią, ale było też zwycięstwo 5:2 nad późniejszym mistrzem PLH, Ciarko PBS Bank Sanok. Czy jakieś spotkania szczególnie zapadły w pamięć Kamilowi Kalinowskiemu? - Miałem dwa takie mecze. Pierwszy to oczywiście ostatnie spotkanie z Podhalem, gdzie była super atmosfera na trybunach, na lodzie i w szatni, a sam pojedynek wygraliśmy. Drugim zaś było spotkanie w Tychach, kiedy to strzeliłem swoją pierwszą bramkę i ostatecznie pokonaliśmy miejscowy GKS. Zawodnik Nesty jest również wdzięczny fanom z Torunia za wsparcie w decydujących momentach. - Kibic jak to się mówi jest szóstym zawodnikiem na lodzie i tak też było w Toruniu. Oczywiście w moim imieniu, jak i kolegów z drużyny bardzo dziękuję za doping.

Źródło artykułu: