Chcemy pokazać, że to była tylko wpadka - rozmowa z Wojciechem Jankowskim, kapitanem Stoczniowca

Stoczniowiec Gdańsk został niespodziewanie rozgromiony 1:8 w meczu Pucharu Polski z Nestą Toruń. Jeszcze w tym tygodniu gdańszczanie będą mieli dwie okazje do rehabilitacji, o czym mówi kapitan gdańskiego klubu, Wojciech Jankowski.

Michał Gałęzewski: Co możesz powiedzieć o meczu z Nestą Toruń? Chyba nie przystoi zespołowi z PLH przegrywać 1:8 z pierwszoligowcem...

Wojciech Jankowski: Musimy porozmawiać sobie po tym spotkaniu. Wiadomo, że wyszedł nasz trzeci bramkarz i powinniśmy mu pomóc, ale ani atak, ani obrona nie zagrały tak, jak powinny. Nie mam pojęcia co się stało z zespołem.

Bartosza Mazy nie można jednak obwiniać o porażkę, bo w dwóch pierwszych tercjach zagrał naprawdę dobrze...

- Dokładnie tak. W pierwszej przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy mu pomóc i zagrać na zero z tyłu i na pewno coś strzelimy, ale powinniśmy grać od początku do końca, a tak nie było.

Może ranga Pucharu Polski zniechęciła was do ostrej walki?

- Na pewno chcieliśmy grać i nie było tak, że chcieliśmy się poddać. Straty bramek podłamują, ale najważniejsza jest rozmowa po meczu w szatni i przygotowanie do meczu z Jastrzębiem. Chcemy wygrać ten mecz, zrehabilitować się przed własną publicznością i pokazać, że to była tylko wpadka.

Jesteście w stanie wygrać z JKH GKS?

- Myślę, że pomoże nam w tym Przemek Odrobny, a poza nim kontuzjowany jest też Sylwester Soliński. Bartek Maza nie jest tak ograny, ale w meczu z Toruniem walczył i chciał się pokazać z jak najlepszej strony.

W zespole z Jastrzębia grają Maciej Urbanowicz i Milan Furo, wasi dobrzy znajomi. Uprzykrzycie im życie?

- Liczę, że tak. Ostatnio gdy Maciek przyjechał do Gdańska, to też mu nie wyszło i liczę, że znów go pokonamy i komplet punktów będzie w Gdańsku. Po środowym meczu nie widzę żadnej innej możliwości, jak tylko zdobyć z Jastrzębiem trzy punkty.

Co robiliście podczas przerwy na reprezentację?

- Po meczu z Oświęcimiem dostaliśmy trzy dni wolnego, a następnie mieliśmy sporo treningów siłowych, jak skoki, czy bieganie. Najważniejsze jest jednak przełamanie psychiczne, aby wygrać ten mecz.

W niedzielę z Naprzodem powinno być łatwiej...

- Tak, to prawda, z Naprzodem powinno być łatwiej. Szkoda przede wszystkim walkowera, który przytrafi nam się z tą drużyną. Teraz będzie okazja do rehabilitacji. Miejmy nadzieję, że dojdzie to spotkanie do skutku i w niedzielę pozostanie sześć punktów w Gdańsku, a następnie pojedziemy powalczyć do Sanoka.

Na co stać Stoczniowiec w tym sezonie?

- Jeżeli będziemy grać tak, jak w meczu z Toruniem, to będziemy musieli walczyć o utrzymanie, ale w meczu w Oświęcimiu pokazaliśmy, że potrafimy walczyć z najlepszymi drużynami. Jeżeli wszyscy podejdą do wszystkich spotkań tak, jak do meczu z Unią, to będzie dobrze i wszyscy będą zadowoleni - i kibice i my. Na pewno nie oddamy żadnego meczu.

Pozytywne jest to, że powoli zbliża się wasz powrót do dużej hali...

- Tak, to prawda. Chcielibyśmy tam zagrać, zadowoleni byliby też kibice, bo jest na tej hali cieplej. Widać, że powoli już mrożą tamtą taflę, teraz tylko pleksy, krzesełka i można tam grać.

Komentarze (0)