Pierwszy mecz będzie kluczowy - trener Comarch Cracovii Rudolf Rohaček przed II Rundą Pucharu Kontynentalnego

Aramon C.H. Jaca z Hiszpanii, Viru Sputnik z Estonii i gospodarze Destil Tilburg Trappers - to zespoły, które w najbliższy weekend staną na drodze Comarch Cracovii do kolejnej rundy Pucharu Kontynentalnego. Tuż przed wyjazdem z Krakowa trener Rudolf Rohaček odpowiadał na pytania związane z występem Pasów w Holandii.

Przemysław Lorenc: Jaki cel stawiacie sobie przed wyjazdem do Tilburga?

Rudolf Rohaček: Wiadomo, że to będzie trudny turniej. Nie możemy zlekceważyć żadnego przeciwnika. To jest turniej, gramy trzy mecze pod rząd i może być różnie. Szanujemy wszystkie trzy drużyny. Skupiamy się przede wszystkim na pierwszym meczu bo moim zdaniem będzie on kluczowy dla nas w tym turnieju.

Czy do zespołu dołączyli wszyscy kontuzjowani zawodnicy?

- Zawodnicy dochodzą do zdrowia. Witowski, Dulęba, Łopuski. Wrócili do treningów, rozegrali mecz. Zostało nam kilka treningów do rozpoczęcia turnieju i będzie to czas aby wrócili do zdrowia i kondycji w stu procentach. Jedziemy w optymalnym składzie.

Plan na najbliższe godziny?

- Wyjeżdżamy we środę i nocujemy pod granicą. Pozostaje kwestia treningu w czwartek, bo organizatorzy zaplanowali nam trening na 22, a jest to trochę za późno. Interweniujemy do IIHF aby ten trening odbył się wcześniej bo pierwszy mecz gramy o 16. Nie wiemy jak będzie z rozjazdem w piątek. To już musi rozwiązać IIHF bo my na to wpływu nie mamy.

Mówi pan, że pierwszy mecz będzie kluczowy, ale może się okazać, że decydujący będzie ostatni mecz z gospodarzami.

- Uważam, że pierwszy mecz dla naszej drużyny będzie tym kluczowym. Ostatni może się w ogóle nie liczyć. Na piątek musimy się mądrze przygotować, mądrze zaplanować taktykę i mądrze to zrealizować. Mamy dobry, doświadczony zespół i jestem pewien, że jesteśmy w stanie wygrać pierwsze spotkanie.

Podobno nie wiecie za dużo o przeciwnikach?

- To kwestia pierwszego meczu. Po tym dniu będziemy wiedzieć jak grają wszyscy nasi przeciwnicy. Dlatego ciągle powtarzam, że ważny jest ten pierwszy mecz. Mamy pewne informacje odnośnie składu, odnośnie stylu gry, ale teoria to jedno a mecz to drugie.

Czy to nie jest ryzyko?

- Sytuacja jest w tej chwili taka, że jeden zespół złapie sponsora i zmienia cały skład. Nie ma więc co porównywać drużyny, z którymi zagramy w Pucharze, z tym co te zespoły prezentowały sezon temu. To może być nawet jest niebezpieczne.

Coś jednak o tych zespołach wiecie, przewidujecie jak mogą grać. Zatem po kolei: Viru Sputnik z Estonii…

- Zespoły ze wschodu grają typowy, radziecki hokej. Dużo jazdy, dobrze jeżdżą na łyżwach, dobra technika. Cały czas są w ruchu. Wymieniają dużo podań, wracają się pod własną bramkę. To z pewnością trudny przeciwnik. Nasz sposób na nich to wymiana wielu podań, zwłaszcza gdy gra będzie się toczyć w ich tercji.

Z Hiszpanii - Aramon C.H. Jaca i ich kanadyjski trener …

- Teoretycznie jest to duża niewiadoma, ale w żadnym wypadku nie możemy ich lekceważyć.

W niedziele czeka was pojedynek z gospodarzami - Destil Tilburg Trappers.

- Jest tam parę Kanadyjczyków. Będą grać szybki, prosty hokej. Ale można znaleźć na nich sposób. Sposobem na te wszystkie trzy zespoły jest szybki, agresywny hokej i uważna gra od początku. Nie chcemy gonić wyników.

Czy będą zmiany w piątkach?

- W pierwszym meczu raczej nie. Nie chcę za bardzo zmieniać. Mam też przygotowane pewne warianty gdyby to nie szło tak jak bym tego oczekiwał. Mogą to być zmiany i w atakach i w obronie. Wolałbym jednak aby do tego nie doszło. To pokaże nam gra, forma zawodników, a ja przede wszystkim mam nadzieję, że obędzie się bez chorób i kontuzji.

Czy nie obawia się pan, że dobre występy w Pucharze mogą się odbić potem, w dalszej części sezonu?

- Nie. W zeszłym roku Puchar nie odbił się w dalszej części, tym bardziej w play-offach. Do tego turnieju nie da się przygotować jakoś specjalnie. Po prostu jest liga i jest Puchar. Rok temu po powrocie mieliśmy serie bez porażek. A w fazie play-off nie przegraliśmy ani jednego meczu. Nie ma co wracać do końcówki ostatniego sezonu.

To pana kolejny start w Pucharze Kontynentalnym.

- Tak, w Oświęcimiu był pierwszy raz, odpadliśmy już na początku grając 12 zawodnikami, potem rok temu graliśmy w 14, z tego jeden nie mógł grać. Teraz mamy ten komfort, że wszyscy są zdrowi. Jedzie 22 zawodników. Jedziemy z optymizmem i po dobrej serii, dobrej grze. Musimy to utrzymać, a dodatkowo dojdzie chęć pokazania się na arenie międzynarodowej.

Gospodarze ustalili mecz z wami w niedzielę dosyć wcześniej. W sobotę grają ze Sputnikiem i mecz zakończy się ok. 22. Nie zastanawiacie się dlaczego?

- Robią to dlatego, że nie doceniają Cracovii. Uważają, że to będzie formalność. Gdybym ja był na ich miejscu, to pierwszy mecz ustawiłbym z nami, tak jak rok temu zrobiłem to z Kazachami. Gdyby Sary-Arka zobaczyła nas jak gramy w pierwszych spotkaniach to wynik mógłby być całkiem inny.

Czy macie obiecane dodatkowe premie za awans do kolejnej rundy?

- Za wygranie turnieju IIHF przyznaje pieniądze, które trafiają do nas. Co będzie w kolejnej rundzie o tym nie będziemy teraz rozmawiać, bo najpierw trzeba wygrać w Holandii.

Komentarze (0)