Statystyki w Kontynentalnej Lidze Hokejowej są bardzo wymowne. Przed rosyjską inwazją na Ukrainę w KHL grało aż 39 Szwedów, a obecnie zostało tylko czterech. Nie ma już ani jednego fińskiego zawodnika, a Czechów zostało tylko kilku - z 20 aż 16 zdecydowało się na opuszczenie Rosji. Takie liczby przekazała fińska stacja MTV.
Odpływ europejskich zawodników z ligi z pewnością nie jest mile widziany przez rosyjskie władze i samego Władimira Putina. Tak twierdzi Bo Petersson, profesor politologii specjalizujący się w rosyjskiej polityce na Uniwersytecie w Malmo.
- Hokej od zawsze był w Rosji sportem prestiżowym. To narodowy sport i jeden z tych, które Putin darzy szczególną sympatią, zaraz po judo. Osłabienie krajowej ligi może więc dla niego stanowić pewien dyskomfort - mówi Petersson, cytowany przez MTV.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni
Fiński profesor Tuomas Forsberg zauważa z kolei, że sankcje sportowe bywają bardziej dotkliwe niż te ekonomiczne. - Można powiedzieć, że wykluczenie rosyjskich sportowców, a zwłaszcza hokeistów, wywołuje w Putinie więcej irytacji niż sankcje gospodarcze - mówi Forsberg.
Petersson ma na ten temat jednak inne zdanie. - To nie jest aż tak poważny problem. Nazwałbym to raczej bolesnym policzkiem - twierdzi.
Drastyczne zmniejszenie liczby europejskich hokeistów sprawiło, że KHL zwróciła się w stronę Ameryki Północnej. W trwającym sezonie, który niedawno się rozpoczął, w lidze gra aż 64 Kanadyjczyków i 29 Amerykanów. Według MTV to dwukrotnie więcej zawodników z tych obszarów niż przed wojną.