Dramat na treningu. Tragiczna śmierć 11-letniego hokeisty

Getty Images / W Saint-Eustache doszło do tragicznego zdarzenia
Getty Images / W Saint-Eustache doszło do tragicznego zdarzenia

Istny dramat rozegrał się podczas hokejowego treningu w Saint-Eustache w Kanadzie. Od uderzenia krążkiem w szyję zginął 11-letni chłopiec. Jak poinformował portal CityNews Montreal, o jego życie walczono przez kilka dni.

Do tragicznego zdarzenia doszło 12 grudnia w trakcie treningu hokeja na lodzie w Complexe Walter-Buswell. Co się wydarzyło w Saint-Eustache? Młody zawodnik, którego personaliów nie ujawniono, we wtorek wieczorem został uderzony krążkiem w szyję, a trzy dni później, w wyniku odniesionych obrażeń zmarł.

Oczywiście nikt nie zwlekał z udzieleniem pomocy 11-latkowi. Na miejscu szybko pojawiły się służby medyczne, chłopiec w trybie natychmiastowym został przewieziony do szpitala na OIOM, ale niestety nie udało się go uratować.

- Dotychczasowe dochodzenie wykazało, że był to nieszczęśliwy wypadek - przekazały władze, cytowane przez kanadyjski portal CityNews Montreal.

W czwartek potwierdzono z kolei, że nastolatek miał na sobie cały wymagany sprzęt ochronny, który został narzucony przez Międzynarodową Federację Hokeja na Lodzie. Ochraniacze jednak nie zapobiegły dramatowi. Wiadomość o śmierci młodego sportowca wstrząsnęła lokalną społecznością.

- Po pierwsze, kieruję moje myśli i serce do rodziców i rodziny chłopca, a także wszystkich członków społeczności Saint-Eustache. To bolesne usłyszeć, że zmarł - powiedział Mike Filippone, trener Montreal Elite Nationals.

Jak przyznał dr Christopher Labos, takie urazy nie są zbyt częste, ale stanowią ogromne zagrożenie dla życia i zdrowia zawodników. - To oczywiście bardzo tragiczny wypadek. Nie jest to coś, co widzimy zbyt często - ocenił lekarz z Montrealu.

- Zwłaszcza w hokeju, gdzie twardy krążek trafia bezpośrednio w gardło, co może potencjalnie zagrozić drożności dróg oddechowych, a to oznacza sytuację nadzwyczajną - kontynuował specjalista.

Po tym fatalnym wypadku rozgrzała dyskusja na temat tego, czy hokeistom potrzebny jest lepszy i skuteczniejszy sprzęt ochronny. Obecne ochraniacze na szyję mają na celu głównie ochronę przed urazami ciętymi.

- Myślę, że należy przynajmniej przeprowadzić rozmowę na temat konieczności aktualizacji sprzętu ochronnego. To rozsądna rzecz. A jeśli uda się opracować taką osłonę, wyjdzie to na dobre. Chodzi w końcu o bezpieczeństwo graczy. A jeśli istnieje sposób, który zapobiegnie nawet jednemu wypadkowi na milion, nie sądzę, że większość ludzi miałaby coś przeciwko - zakończył dr Christopher Labos.

Czytaj także:
Łyżwa podcięła mu gardło. Jest oświadczenie policji ws. śmierci Johnsona
Medalistka olimpijska nie czuje nic od klatki piersiowej w dół. Dramatyczne wiadomości

Komentarze (0)