Ferrari czeka na Schumachera? Na razie bez nowego kontraktu dla kierowcy

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc (po lewej) i Carlos Sainz
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc (po lewej) i Carlos Sainz

Niedawno informowano, że Ferrari uzgodniło warunki nowej umowy z Carlosem Sainzem, a kibice mają otrzymać stosowną wiadomość na ten temat podczas GP Emilia Romagna. Jednak nie wszyscy są w tej sprawie przekonani.

W tym artykule dowiesz się o:

Pod koniec marca włoski "Motorsport" informował o końcu rozmów Carlosa Sainza z Ferrari, co nie było dużym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę wyniki Hiszpana. Obie strony miały się porozumieć ws. kontynuowania współpracy, a kierowca z Madrytu miał zgodzić się na dwuletni kontrakt. Obecny wygasa z końcem sezonu 2022.

Jednak do innych ustaleń dotarł niemiecki "F1 Insider". Serwis twierdzi, że Sainz i Ferrari nie ustalili jeszcze pewnych kwestii, przez co ogłoszenie nowego kontraktu 27-latka przy okazji najbliższego GP Emilia Romagna może być niemożliwe. Największym problemem okazuje się kwestia długości umowy.

Sainz oczekuje od Ferrari dwuletniego porozumienia, podczas gdy Włosi są gotowi przedstawić mu do podpisu umowę na rok z opcją przedłużenia współpracy o kolejny sezon po spełnieniu określonych celów.

ZOBACZ WIDEO: "Królowa jest jedna". Wystarczyło, że wrzuciła to zdjęcie

Skąd takie zachowanie ekipy z Maranello? Krótki kontrakt zepchnąłby Sainza do defensywy w sytuacji, gdyby musiał on pogodzić się z rolą kierowcy numer dwa. Do tego może dojść już w sezonie 2022, bo obecnie Hiszpan ma znacznie mniej punktów niż Charles Leclerc i marzenia o tytule zdają się mu odjeżdżać.

Druga kwestia to osoba Micka Schumachera. Niemiec należy do akademii talentów Ferrari, a w Maranello wciąż wierzą w jego potencjał. Syn Michaela Schumachera notuje delikatny progres w Haasie, a w sezonie 2023 będzie za wcześnie na awans do głównego zespołu Ferrari. W roku 2024 sytuacja może już wyglądać inaczej.

Carlos Sainz trafił do Ferrari przed sezonem 2021, zastępując w zespole Sebastiana Vettela. Zajął wówczas piątą lokatę w klasyfikacji generalnej F1, minimalnie wyprzedzając zespołowego kolegę. W ubiegłej kampanii Sainz czterokrotnie stawał na podium - raz był drugi, trzykrotnie kończył rywalizację na trzeciej pozycji.

Otwarcie sezonu 2022 okazało się słodko-gorzkie dla Sainza. Ferrari powróciło na szczyt F1 i posiada bolid pozwalający walczyć o zwycięstwa. Tyle że na razie Hiszpan pozostaje w cieniu Leclerca, który wygrał dwa z trzech Grand Prix. Sainz był w stanie odpowiedzieć tylko drugą pozycją w Bahrajnie i trzecią w Arabii Saudyjskiej. Zawodów w Australii nie ukończył z powodu wypadku. Dlatego lada moment może zostać zdegradowany do roli kierowcy numer dwa.

Czytaj także:
Red Bull znalazł przyczynę awarii. "Złożony problem"
Ferrari zmienia zdanie. Zaskakująca decyzja

Komentarze (0)