- Czuję się nieswojo w tym miejscu - mówił w grudniu Lewis Hamilton, gdy Formuła 1 po raz pierwszy pojawiła się w Arabii Saudyjskiej. Brytyjczyk zwracał uwagę na powszechne łamanie praw człowieka przez saudyjski reżim i podkreślał, że do kierowców nie należy decyzja o tym, w których państwach przychodzi im się ścigać.
Gdy w marcu F1 ponownie zawitała do Dżuddy, podczas sesji treningowej doszło do ataku rebeliantów z Ruchu Huti na rafinerię Aramco. To tylko spotęgowało wątpliwości ws. obecności Arabii Saudyjskiej w kalendarzu. - Nie mogę się doczekać momentu, w którym stąd wyjadę - powiedział Hamilton w jednym z wywiadów po ataku.
Później kierowca Mercedesa podtrzymywał swoje zdanie. - Tak naprawdę nie wiem, co powiedzieć. Moje stanowisko ws. Arabii Saudyjskiej jest takie samo, jak wtedy, gdy przemawiałem w zeszłym roku - wyjaśnił siedmiokrotny mistrz świata F1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewana scena na treningu Nadala. Co za gest!
Krytyka realiów panujących w Arabii Saudyjskiej jest sporym problemem dla tamtejszych władz, bo podpisały one wieloletnią umowę z F1, by promować kraj na arenie międzynarodowej i kreować pozytywny wizerunek państwa. Tymczasem słowa Hamiltona wywołują odwrotny efekt.
Dlatego też saudyjski minister sportu zareagował i zapowiedział, że jest gotów spotkać się z Hamiltonem osobiście, aby omówić jego wątpliwości i przekonać go do pozytywnych zmian, jakie zachodzą w kraju. - Widziałem komentarze Lewisa i słyszałem, że miał zastrzeżenia do pewnych wydarzeń w Arabii Saudyjskiej - powiedział książę Abdulaziz Bin Turki Al-Faisal, cytowany przez motorsport.com.
- Powiedziałem otwarcie Lewisowi, że zawsze może ze mną porozmawiać. Możemy usiąść, podyskutować o tym co go niepokoi. Chciałbym przy tym, aby zrozumiał, w jakim miejscu się znajduje. On pewnie czyta wiele rzeczy o Arabii Saudyjskiej, ale nie zna detali i szczegółów - dodał saudyjski minister sportu.
Książę Al-Faisal podkreślił, że Arabia Saudyjska chce być państwem otwartym na Zachód, dlatego postanowiła organizować wyścig Formuły 1, Rajd Dakar i wiele innych imprez. - Moglibyśmy powiedzieć, że nie chcemy problemu, niech społeczność międzynarodowa nas potępia, niech nikt się nie wtrąca w nasze sprawy. Jednak nie zrobiliśmy tego - wyjaśnił.
- Jesteśmy tutaj, by rozpocząć otwartą dyskusję. To powiedziałem ludziom z FIA i F1. Powinniśmy usiąść razem i omawiać sytuację. Dlatego otwarcie rozmawiałem z kierowcami po ataku rakietowym Ruchu Huti. Mówiłem też Lewisowi, że jestem otwarty na prywatne spotkanie z nim. On sam stwierdził, że nie mógł znaleźć nikogo, kto przedyskutowałby z nim temat sytuacji w Arabii Saudyjskiej - dodał Al-Faisal.
Saudyjski minister sportu zdradził, że pod koniec 2021 roku miał też okazję rozmawiać z Sebastianem Vettelem, który również często zabiera głos ws. łamania praw człowieka w różnych krajach. Czterokrotny mistrz świata F1, aby podkreślić pozytywne zmiany w Arabii Saudyjskiej, zorganizował tam w grudniu wyścig kartingowy z udziałem kobiet.
Vettel zdecydował się na taki krok, bo jeszcze na początku 2018 roku kobiety w Arabii Saudyjskiej nie mogły legalnie prowadzić samochodów. Po latach starań przepisy udało się jednak zmienić. - Powiedziałem wtedy Sebastianowi ważne zdanie. Podziękowałem za ten wyścig, ale też podkreśliłem, by nie rozmawiał z nami, a poszedł do ludzi. Niech ich zapyta o opinię, czy coś się zmienia i w jaki sposób. To jest przesłanie, które wysyłamy wszystkim tu obecnym - podsumował książę Al-Faisal.
Czytaj także:
Bez Roberta Kubicy w składzie. Włosi odkryli karty
"Zielone światło". Transakcja, która wstrząśnie F1