Ferrari zaskoczyło wielu ekspertów i kibiców Formuły 1, ogłaszając na początku zeszłego roku, że Lewis Hamilton dołączy do włoskiej ekipy po 12 latach spędzonych w Mercedesie. Brytyjczyk aktywował specjalną klauzulę, która pozwoliła mu przedwcześnie zakończyć współpracę ze stajnią z Brackley. Pierwotnie Hamilton w sezonie 2025 miał nadal reprezentować barwy Mercedesa.
Zaskoczony tym ruchem był przede wszystkim Carlos Sainz. Hiszpan w latach 2021-2023 osiągał bardzo dobre wyniki w czerwonym bolidzie i na starcie sezonu 2024 spodziewał się przedłużenia umowy. - Powiedziano mi, że nie będę kontynuował współpracy z zespołem. Byłem pewien na 99 proc., że się dogadamy ws. przedłużenia kontraktu. To był ogromny szok - mówił kierowca z Madrytu przed rokiem.
Pierwszy dzień Hamiltona jako kierowcy Ferrari przyciągnął uwagę mediów i kibiców na całym świecie. Brytyjczyk odwiedził siedzibę zespołu w Maranello i pozował do zdjęć przed legendarnym czerwonym domem Enzo Ferrariego. Dwa dni później odbył swoje testy w czerwonym bolidzie, pokonując 30 okrążeń na torze Fiorano w modelu SF-23.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski dostał dziwną propozycję. "To zupełnie nie moja bajka"
Sainz w tej sytuacji trafił do Williams, gdzie nie będzie miał szans na walkę o zwycięstwa w F1. - Carlos radził sobie bardzo dobrze w Ferrari. Zespół był kuszony, by podpisać kontrakt z Hamiltonem, prawdopodobnie z powodów marketingowych. Lewis chciał nowego doświadczenia, chciał dopisać Ferrari do swojej historii. Zobaczymy - powiedział Jacky Ickx dla "Mundo Deportivo".
- Nie mam nic do zarzucenia Carlosowi w Ferrari. Odnosił sukcesy, wygrywał wyścigi F1, ale to już przeszłość. Musi myśleć o tym, co dalej. W Formule 1 decydują różne aspekty, nie tylko polityka. Są też ekonomia, marketing, ale chodzi przede wszystkim o wygrywanie - dodał były kierowca Ferrari.
Odnoszenie zwycięstw w F1 wymaga jednak partnerstwa. Chociaż czasami pojawiały się zgrzyty między Carlosem Sainzem a Charlesem Leclercem, to ogólnie Hiszpan dobrze współpracował z Monakijczykiem. - Partnerstwo Leclerc-Sainz działało jak należy. Obaj wygrywali wyścigi i zawsze byli bardzo blisko siebie - ocenił Belg.
- Jedyne, co mogę powiedzieć, to szkoda, że Sainz opuszcza Ferrari, ale trzeba iść dalej i nie można ciągle myśleć o tym, co mogło być i dlaczego tak się stało - dodał były wicemistrz świata F1.
Równocześnie Ickx rozumie, dlaczego Ferrari postawiło na Hamiltona. - Lewis jest siedmiokrotnym mistrzem świata, a gwiazdy ułożyły się idealnie pod niego. Kiedy odszedł do Mercedesa, wrócił na szczyt z dobrym bolidem. Lewis to osobowość: dzierży wszelkie rekordy i dla mnie jest dwa razy lepszy, jako kierowca. Jest też pierwszą postacią z motorsportu, która zaangażowała się w media społecznościowe. Nie bał się tego robić oraz rozpoczął wiele działań na rzecz dzieci - podsumował Ickx, zdaniem którego Hamilton "zrobi jeszcze wiele dla Afryki".