Poranna sesja testowa Formuły 1 w Bahrajnie została przerwana czerwoną flagą, po tym jak zapaliły się tylne hamulce w bolidzie Nicholasa Latifiego. W pewnym momencie ogniem zajęły się również opony w samochodzie Williamsa, przez co sytuacja wyglądała dość przerażająco.
Na szczęście funkcyjni szybko pospieszyli z gaśnicami, a i sam Latifi, zaraz po wyjściu z kokpitu, zajął się ugaszaniem pożaru. Akcja ratownicza przebiegła niezwykle sprawnie i szybko. Ze względu na konieczność usunięcia bolidu Williamsa z toru, kierowcy musieli na kilkanaście minut zjechać do garaży.
Co ciekawe, dla 26-latka nie była to pierwsza przygoda z płonącym bolidem. Kanadyjczyk miał już podobne doświadczenia przy okazji startów w zespole DAMS w Formule 2.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: David Beckham w nowej roli. Świetnie sobie radzi z patelnią
Natomiast Williams bardzo szybko rozpoczął przygotowania do naprawy uszkodzonego samochodu. Zanim FW44 pojawił się w alei serwisowej, mechanicy rozwinęli już specjalne parawany, aby kamery i fotografowie nie zarejestrowali ze szczegółami tego, co dzieje się wewnątrz garażu.
Bolid Williamsa wrócił do garażu po niespełna 30 minutach od pożaru. Mechanicy muszą się teraz szybko uwinąć z naprawą, aby Latifi mógł jeszcze włączyć się do rywalizacji przed przerwą obiadową. Do momentu swojej przygody, kierowca ekipy z Grove zdążył pokonać 12 okrążeń. Z czasem 1:39.845 zajmuje ostatnie miejsce w stawce F1.
A small fire breaks out on the Williams car...
— Formula 1 (@F1) March 11, 2022
But thankfully fireman @NicholasLatifi is on hand to extinguish#F1Testing #F1 pic.twitter.com/VJWDvehJPV
Czytaj także:
Robert Kubica z Rosjanami nie pojedzie. To już pewne
Ferrari bez rosyjskiego sponsora. Zaskakujące kulisy decyzji