Do groźnej sytuacji pomiędzy Maxem Verstappenem a Lewisem Hamiltonem doszło w połowie GP Włoch. Kolizja w pierwszej szykanie była jednak konsekwencją tego, co wydarzyło się kilka minut wcześniej. Kierowca Red Bull Racing zjechał na pit-stop, w trakcie którego mechanicy mieli problem z jednym z kół. W tej sytuacji Holender stracił mnóstwo czasu.
Verstappen wrócił na tor pod koniec pierwszej dziesiątki i chciał szybko nadrobić stracony dystans. Z pomocą przyszli mu mechanicy... Mercedesa. Pit-stop Lewisa Hamiltona również się przedłużył i Brytyjczyk wyjechał z alei serwisowej tuż przed swoim głównym rywalem do tytułu mistrzowskiego.
Verstappen chciał wyprzedzić Hamiltona już w pierwszej szykanie. Jego manewr był na limicie, ale w momencie wjazdu na tarki podbiło samochód Red Bulla, przez co 23-latek stracił nad nim kontrolę.
Bolid "czerwonych byków" trafił w pokrywę silnika w samochodzie Hamiltona. W tej sytuacji aktualnemu mistrzowi świata F1 pomógł system Halo, bo niewiele brakowało, a opona z pojazdu Verstappena uderzyłaby kierowcę Mercedesa w głowę.
- Tak się dzieje, gdy nie zostawia się miejsca - skomentował krótko Verstappen przez radio, po czym wysiadł z rozbitego bolidu.
Hamilton próbował wyjechać z pułapki żwirowej, ale mechanik poinformował go, by wyłączył silnik. Dla 36-latka też był to koniec jazdy w GP Włoch. Incydentowi po zakończeniu rywalizacji przyjrzą się sędziowie.
LAP 26/53
— Formula 1 (@F1) September 12, 2021
Hamilton was returning to the track after pitting before the pair came together#ItalianGP#F1 pic.twitter.com/iSL9RENEwR
Czytaj także:
"Miła, sympatyczna, ciepła". Agnieszka Pyra zginęła w Rajdzie Śląska
Atak na World Trade Center. Ferrari zrobiło coś wyjątkowego
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: babol za babolem! To się musiało źle skończyć