Max Verstappen przy okazji GP Portugalii wywołał skandal dyplomatyczny. Kolizja z Lancem Strollem rozzłościła go na tyle, że zaczął kierować w stronę Kanadyjczyka ostre słowa. - Co za kretyn, co za Mongoł! - mówił Verstappen przez radio, a jego komentarze oburzyły internautów. Następnie zainterweniowali politycy z Mongolii oraz organizacje broniące dobrego imienia tego kraju.
Gdy kilka dni później Verstappen przeprosił za użycie słowa "Mongoł" w holenderskiej prasie, sprawa wydawała się być zakończona. Tymczasem w sobotę na jaw wyszły nowe fakty.
Lundeg Purevsuren, ambasador Mongolii przy ONZ, napisał list do Red Bull Racing w odpowiedzi na "rasistowskie i uwłaczające komentarze" jego kierowcy. Zareagował też rząd Mongolii. Ten wysłał list otwarty do Dietricha Mateschitza - właściciela Red Bulla oraz Tobiasa Moersa - szefa firmy Aston Martin, która jest sponsorem tytularnym ekipy Verstappena w F1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nowa rola Anity Włodarczyk
Władze Mongolii mają konkretne żądania - domagają się od FIA podjęcia działań przeciwko Verstappenowi. "Sport uważany jest za symbol jedności na całym świecie i uważam, że podczas zawodów sportowych nie powinniśmy być świadkami żadnej dyskryminacji rasowej. Popieram inicjatywę F1 "We Race As One", która skierowana jest przeciwko rasizmowi. Jednak zachowanie kierowcy Red Bulla sprawia, że wątpię, czy ta inicjatywa ma jakiekolwiek odzwierciedlenie w rzeczywistości" - napisał Purevsuren w liście do Red Bulla, który przytacza "Motorsport".
"Jestem przekonany, że federacja podejmie działania przeciwko kierowcy Red Bull Racing, aby zapobiec powtórzeniu się takiego nieetycznego zachowania w przyszłości. Zachowanie Maxa Verstappena były niedopuszczalne i polegało na wielokrotnym używaniu rasistowskiego i uwłaczającego języka przeciwko mniejszościom etnicznym" - dodał Purevsuren w liście.
Red Bull ani FIA nie zabrały jeszcze stanowiska w tej sprawie. W przykładu Verstappena nie był to pierwszy raz, gdy użył on słowa "Mongoł" w negatywnym kontekście. Po GP USA w sezonie 2017 określił w ten sposób sędziego, po tym jak nałożona na niego kara pozbawiła go miejsca na podium.
Czytaj także:
Sergio Perez - transfer do Red Bulla albo koniec kariery?
Peter Sauber po latach ocenia swoje decyzje