Dorilton Capital to fundusz inwestycyjny z siedzibą w Nowym Jorku. Firma dotąd nie inwestowała w sport, więc gdy w sierpniu informowano o przejęciu Williamsa, świat Formuły 1 był zszokowany. Chociaż od tamtych wydarzeń minęło kilka tygodni, to nadal nie udało się ustalić, kto tak naprawdę stoi za inwestycją w Williamsa.
W ekipie z Grove nie ma już rodziny Williams - Claire i Frank zakończyli swoją pracę na rzecz zespołu po GP Włoch. Później w garażach zespołu mogliśmy zobaczyć przedstawicieli firmy Dorilton Capital. Tyle że nie zorganizowali oni żadnej konferencji prasowej i nie rozmawiali z dziennikarzami.
Dlatego w F1 nowy właściciel Williamsa wciąż budzi sporo wątpliwości. - Matthew Savage, szef amerykańskiej firmy, był na Mugello podczas GP Toskanii. Razem z nim pojawili się inni członkowie zarządu. Może nie było wywiadów, ale trzeba zrozumieć, że to był ich pierwszy weekend F1. Spodziewam się, że w przyszłości przemówią. Oni nie zamierzają się chować - powiedział "Motorsportowi" Simon Roberts, który tymczasowo pełni obowiązki szefa Williamsa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co czuje Kubica, gdy ściga się w DTM? Zobacz film z wnętrza BMW
Dorilton Capital przejął Williams w momencie, gdy zespół mierzy się z ogromnym kryzysem. Sezon 2020 jest trzecim z rzędu, w którym Brytyjczycy zamykają stawkę F1. Dość powiedzieć, że w tym roku nie zdobyli ani jednego punktu.
- Oni próbują zrozumieć o co chodzi w Formule 1, chcą się dowiedzieć szczegółów naszej działalności. To inteligentni, naprawdę mili i przyjaźni goście. Cieszę się, że możemy na nich liczyć. Angażują się w każdy temat, w jaki tylko mogą - dodał Roberts.
- Byli na Mugello i nie ukrywali swojego entuzjazmu. Kreślą teraz pewne plany, myślą o pewnych inwestycjach i zastanawiają się, co musimy zrobić w pierwszej kolejności. Nie chcemy popełniać błędów. Zależy nam tylko na tym, by w perspektywie długoterminowej poprawić rezultaty Williamsa. Bo dla naszej ekipy nie ma łatwego i szybkiego rozwiązania - zakończył Roberts.
Czytaj także:
Sergio Perez coraz bliżej nowej ekipy
Volkswagen może zastąpić Hondę w F1