Amerykański fundusz inwestycyjny Dorilton Capital dotąd nie inwestował w sport, a tym bardziej w Formułę 1. Fakt, że to właśnie firma zarządzana przez Matthew Savage'a przejęła Williamsa był sporym zaskoczeniem. Faworytem do przejęcia stajni z Grove wydawał się bowiem miliarder Michael Latifi.
- Są w fabryce już od kilku tygodni - mówił ostatnio o nowych właścicielach Simon Roberts, który tymczasowo przejął rządy w Williamsie po odejściu Claire Williams.
Jako że Dorilton Capital nie zna świata F1, Roberts musi tłumaczyć Amerykanom podstawy podstaw. Nie ma jednak z tym problemu. - Dla nich wszystko w tym świecie jest nowe. To świetnie! - stwierdził Roberts w rozmowie z "Motorsportem".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała
- Tak naprawdę między światem finansów a Formułą 1 jest wiele podobieństw, których nigdy wcześniej nie doceniałem, dopóki nie porozmawiałem z nimi o konkurencyjności na rynku inwestycyjnym. Myślenie, strategia czy ryzyko. To wszystko jest w świecie finansowym, ale jest też w F1. Można zatem sporo czerpać z tych doświadczeń - dodał tymczasowy szef Williamsa.
Jak zauważył Roberts, w ostatnich latach w F1 pojawiło się kilku właścicieli zespołów, którzy nie mieli większego doświadczenia ani wiedzy na temat Formuły 1. Dlatego inwestycja Dorilton Capital w Williamsa nie powinna być zaskoczeniem.
- Różni ludzie kupują i prowadzą ekipy F1. Amerykanie mają swoje podejście. Jeśli spojrzeć na firmy, które kupowali albo zakładali, są to bardzo udane inwestycje. Ich wszystkie projekty są długoterminowe. Tak samo traktują Williamsa. I mają konkretne oczekiwania względem nas - stwierdził Roberts.
- Dorilton Capital jest po to, by nam pomagać, wspierać i prowadzić ekipę. Chcą jednak, abyśmy to my kierowali zespołem i robili to, co umiemy najlepiej. To my potrafimy projektować bolidy, wiemy jak się ścigać, itd. Są jednak takie dziedziny, w których możemy od nich otrzymać wsparcie i wszystko bardzo ładnie się zazębia - zdradził Brytyjczyk.
Amerykanie przejęli Williamsa w momencie, gdy zespół znajduje się w największym kryzysie w swojej historii. Trzeci rok z rzędu ekipa z Grove zamyka stawkę F1. Jednak w fabryce nie rozpoczęto jeszcze rozmów na temat tego, co zrobić, by wyprowadzić stajnię z dołka.
- Jest za wcześnie. Przyglądamy się temu i owemu. Musimy się zastanowić, co zrobić i w jakiej kolejności. Zwłaszcza że od roku 2021 wchodzi limit kosztów. Musimy być ostrożni. Obecnie funkcjonujemy na bazie budżetu poniżej pułapu kosztów, więc mamy pewien margines błędu. Jednak chcemy podejmować właściwe decyzje - ocenił Roberts.
- Dla Dorilton Capital inwestycja w Williamsa to projekt długoterminowy. Nie znajdą szybkiego rozwiązania na bolączki ekipy. Nie będą machać różdżką i nie naprawią w ten sposób problemów. Im bardzo zależy na współpracy z ekipą. Chcą wiedzieć, co można naprawić i jak - podsumował tymczasowy szef Williamsa.
Czytaj także:
F1 w dobie koronawirusa. 44 tys. testów, tylko 9 pozytywnych wyników
Massa: Czas Vettela się skończył