Formuła 1 nigdy wcześniej nie gościła na Mugello, a to zwiastowało sporo emocje, bo zespoły F1 nie miały wielu danych dotyczących tego obiektu i zachowania się opon. Sporo działo się jeszcze przed startem, po tym jak doszło do problemów z silnikiem w bolidzie Maxa Verstappena. Mechanicy Red Bull Racing mieli naprawić usterkę, ale Holender ruszył bardzo powoli z pól startowych.
Słaby start Verstappena doprowadził do zamieszania na dojeździe do pierwszego zakrętu, co w ostateczności doprowadziło do kontaktu i wpadnięcia Holendra w pułapkę żwirową. Na pierwszych metrach rywalizację ukończył też Pierre Gasly, którego bolid trafił w "kanapkę" między innych kierowców i wyleciał poza tor.
Konieczność posprzątania toru wywołała neutralizację, która z kolei doprowadziła… do kolejnego karambolu. Valtteri Bottas, który po świetnym starcie wyprzedził Lewisa Hamiltona, zaczął dyktować tempo i celowo zwolnił. Jadący z tyłu kierowcy nie zareagowali na czas. W efekcie na prostej startowej zderzyli się Carlos Sainz, Kevin Magnussen, Antonio Giovinazzi i Nicholas Latifi. - Czy on chce nas zabić? - krzyczał przez radio Romain Grosjean, który cudem uniknął uderzenia w rozpadające się przed jego oczami bolidy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała
Wydarzenia z prostej startowej doprowadziły do przerwania wyścigu czerwoną flagą. Drugi start okazał się bardziej pomyślny dla Hamiltona - tym razem to on odebrał pozycję Bottasowi.
Kolejne okrążenia potwierdziły to, co mówiło się o torze Mugello jeszcze przed startem GP Toskanii. Na włoskim obiekcie trudno o manewry wyprzedzania. Kierowcy wykorzystywali głównie DRS i koniec prostej startowej, by uporać się z rywalami.
Gdy wydawało się, że to koniec większych emocji w GP Toskanii, na 44. okrążeniu z toru wypadł Lance Stroll, który miał spore szanse na miejsce na podium. - Zaczęło mi schodzić powietrze w kole - zdążył zgłosić kierowca Racing Point, któremu na szczęście nic się nie stało. Jako że bolid Strolla zaczął płonąć, sędziowie po raz drugi w GP Toskanii wywiesili czerwoną flagę i przerwali wyścig. To oznaczało kolejny restart.
Podczas gdy trzeci start do GP Toskanii miał być szansą dla Bottasa, by wyprzedzić Hamiltona, to Daniel Ricciardo wyprzedził Fina na pierwszych metrach. Taki stan nie utrzymywał się jednak zbyt długo, bo kierowca Mercedesa odzyskał drugie miejsce. Za to Ricciardo stracił szansę na miejsce na podium wskutek wspaniałej szarży Alexandra Albona. Drugi z kierowców Red Bulla popisał się świetnym tempem na ostatnich okrążeniach, co dało mu pierwsze w karierze podium w F1.
Szansę na pierwsze punkty w karierze miał George Russell. Jako że do mety GP Toskanii dojechało tylko dwunastu kierowców, to Brytyjczyk był bliski punktowanej dziesiątki. Zwłaszcza że w końcówce karę 5 s. otrzymał Kimi Raikkonen. Ostatecznie kierowca Williamsa nie był w stanie wyprzedzić Sebastiana Vettela. Tym samym ciągle ostatnim zdobywcą punktu dla stajni z Grove w F1 jest Robert Kubica.
GP Toskanii - wyścig - wyniki:
Pozycja | Kierowca | Zespół | Czas/strata |
---|---|---|---|
1. | Lewis Hamilton | Mercedes | 59 okr. |
2. | Valtteri Bottas | Mercedes | +4.880 |
3. | Alexander Albon | Red Bull Racing | +8.064 |
4. | Daniel Ricciardo | Renault | +10.417 |
5. | Sergio Perez | Racing Point | +15.650 |
6. | Lando Norris | McLaren | +18.883 |
7. | Daniił Kwiat | Alpha Tauri | +21.756 |
8. | Charles Leclerc | Ferrari | +28.345 |
9. | Kimi Raikkonen | Alfa Romeo | +29.770 |
10. | Sebastian Vettel | Ferrari | +29.983 |
11. | George Russell | Williams | +32.404 |
12. | Romain Grosjean | Haas | +42.036 |
13. | Lance Stroll | Racing Point | nie ukończył |
14. | Esteban Ocon | Renault | nie ukończył |
15. | Nicholas Latifi | Williams | nie ukończył |
16. | Kevin Magnussen | Haas | nie ukończył |
17. | Antonio Giovinazzi | Alfa Romeo | nie ukończył |
18. | Carlos Sainz | McLaren | nie ukończył |
19. | Max Verstappen | Red Bull Racing | nie ukończył |
20. | Pierre Gasly | Alpha Tauri | nie ukończył |
Czytaj także:
Aston Martin kusi Adriana Neweya
Lewis Hamilton znów szokuje. "Aresztujcie ich"