Przed GP Wielkiej Brytanii mieliśmy do czynienia z krótką manifestacją przeciwko rasizmowi - kierowcy Formuły 1 klęczeli na polach startowych na znak protestu, by wesprzeć osoby ze środowisk wykluczonych. Nie była to jednak jedyna akcja, jaka miała miejsce w niedzielę na Silverstone.
Na teren obiektu weszli bowiem aktywiści z grupy Extinction Rebellion. Umieścili oni na końcu prostej startowej duży baner z napisem "Działaj teraz".
Protestujący twierdzą, że weszli na Silverstone nie po to, aby przerwać GP Wielkiej Brytanii, a jedynie wysłać jasny sygnał do milionów widzów. Osoby stojące za Extinction Rebellion chciały w ten sposób zwrócić uwagę na to, że świat robi za mało, by walczyć ze zmianami klimatycznymi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie tylko świetnie skacze o tyczce. Akrobatyczne umiejętności Piotra Liska
- To była okazja, aby przypomnieć światu, że kryzys klimatyczny i ekologiczny nie minął, że problem nasila się każdego dnia. Chociaż chwalimy F1 za podjęcie śmiałych kroków i zobowiązanie się do osiągnięcia neutralności węglowej w roku 2030, to jednak szefowie UE i Wielkiej Brytanii śmieją nam się w twarz, określając takie cele dopiero na rok 2050 - przekazał Donald Bell z Extinction Rebellion.
Policja wyprowadziła z toru czterech aktywistów z grupy Extinction Rebellion, którzy ubrani byli w czarne kombinezony i maski z logo tej organizacji. Protestujący zostali zatrzymani i najbliższe godziny spędzą w areszcie.
To nie pierwsza sytuacja, gdy aktywiści wykorzystują F1, by zwrócić uwagę na ważne sprawy społeczne. Przy okazji GP Belgii w roku 2013 Greenpeace zorganizował protest przeciwko firmie Shell, która była sponsorem tytularnym imprezy. Ówczesna manifestacja związana była z rzekomym niszczeniem przyrody przez giganta paliwowego.
Czytaj także:
Kubica płaci frycowe w DTM. Znów bez punktów
Nieoficjalnie. Kimi Raikkonen ma zakończyć karierę