F1. Robert Kubica i klątwa Ferrari. Nigdy nie kupi czerwonego samochodu

Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica

Gdyby nie wypadek rajdowy w roku 2011, Robert Kubica trafiłby do Ferrari i być może miałby tytuł mistrza świata Formuły 1. Aby nie rozdrapywać starych ran, Kubica postanowił... że nigdy nie kupi czerwonego samochodu, chociaż bardzo mu się podobają.

W tym artykule dowiesz się o:

Robert Kubica w sezonie 2012 miał zostać kierowcą Ferrari. Miał nawet podpisany kontrakt z włoskim zespołem, w którym zastąpiłby Felipe Massę. Tę historię zna większość kibiców w Polsce, nawet jeśli nie śledzi wydarzeń ze świata Formuły 1 codziennie.

Kubica nigdy nie zasiadł za kierownicą czerwonego samochodu, bo 6 lutego 2011 roku wydarzył się wypadek, który przekreślił szanse na jego transfer. Krakowianin doznał tak poważnych obrażeń, że na ponad osiem lat musiał zapomnieć o regularnym ściganiu się w Formule 1. Gdy wrócił do stawki, to w barwach mało konkurencyjnego Williamsa jego ponowna przygoda z F1 potrwała tylko rok.

Wydarzenie z Rally di Andora zostały Kubicy mocno w głowie. Świadczą o tym jego słowa z najnowszego wywiadu dla "Corriere della Sera". - Sprawa transferu do Ferrari była dopięta. Powiem ci coś, o czym nigdy nikomu nie mówiłem. Lubię samochody drogowe w czerwonym kolorze. Tymczasem nigdy takiego nie kupiłem. Jeśli nie widzę go na własne oczy, to czuję się lepiej - powiedział 35-latek.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Mistrz olimpijski jest strażakiem. Zbigniew Bródka opowiedział o pracy w czasach zarazy

Czy Kubica w barwach Ferrari zostałby wielokrotnym mistrzem świata F1? Zapytał go o to Paweł Kapusta w ekskluzywnej rozmowie dla WP SportoweFakty. - Patrząc na to, jak poradziło sobie w tamtych sezonach Ferrari, to wątpię. No ale może, kto wie - odpowiedział obecny rezerwowy Alfy Romeo.

Warto bowiem przypomnieć, że w roku 2012 Fernando Alonso do ostatniego wyścigu toczył bój z Sebastianem Vettelem o tytuł mistrzowski. Hiszpan, niedoszły partner Kubicy w Ferrari, zdobył wtedy tylko trzy punkty mniej niż Niemiec. Kubica w tym czasie przechodził przez bolesną i skomplikowaną rehabilitację po swoim rajdowym wypadku.

Co ciekawe, Ferrari zainteresowało się Polakiem jeszcze raz - pod koniec 2018 roku. Wtedy Włosi zaoferowali mu "tylko" pozycję kierowcy testowego i rolę ambasadora, który okazjonalnie brałby udział w wyścigach innych serii. Kubica odrzucił tę propozycję, bo zależało mu na powrocie do regularnej rywalizacji w F1. Taką szansę dał mu Williams.

Czytaj także:
Williams czeka na pieniądze od byłego sponsora
Robert Kubica zaskoczony decyzją Ferrari

Źródło artykułu: