W ostatnich latach Williams został sprowadzony na dno Formuły 1. Zbiegło się to w czasie z objęciem rządów w ekipie przez Claire Williams. Zdaniem wielu ekspertów, to właśnie Brytyjka ponosi największą odpowiedzialność za kryzys utytułowanej ekipy. Od teraz będzie ona mogła liczyć na wsparcie Simona Robertsa.
Roberts w poniedziałek został przedstawiony jako nowy dyrektor zarządzający zespołu F1. Swoją pracę oficjalnie rozpocznie 1 czerwca. Jak poinformował Williams, przejmie on odpowiedzialność za sprawy techniczne, operacyjne i planowanie.
Brytyjczyk będzie bezpośrednio odpowiadać przed dyrektorem generalnym całej grupy Williams - Mike'em O'Driscollem.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"
Roberts ma bogate doświadczenie w królowej motorsportu, w której pojawił się już pod koniec roku 2003 jako dyrektor operacyjny i generalny McLarena. Po sześciu latach przeszedł do Force India, gdzie jako dyrektor operacyjny był odpowiedzialny za sprawy torowe. W nowym zespole wytrzymał ledwie sezon, po czym znów wrócił do McLarena jako dyrektor operacyjny. Odszedł z niego w roku 2017.
- Simon wniesie do Williamsa ogromne doświadczenie oraz wiedzę. Cieszymy się, że będzie z nami, gdy wrócimy do rywalizacji po długim okresie przestoju i obowiązkowego zamknięcia fabryk F1. Poprowadzi bardzo utalentowany zespół, który nie może się już doczekać rozwijania i projektowania nowej generacji samochodów F1 - przekazała Claire Williams.
Biorąc pod uwagę zakres obowiązków Robertsa, to właśnie Williams straci część obowiązków na rzecz nowo powołanego dyrektora zarządzającego zespołem F1. Wcześniej takie stanowisko nie występowało bowiem w firmie z Grove.
Czytaj także:
Holendrzy nie zamierzają pomagać F1
Wirtualne mistrzostwa bez Lewisa Hamiltona