Coraz więcej znaków na niebie wskazuje na to, że Formuła 1 spróbuje rozpocząć sezon od Grand Prix Austrii, które miałoby się odbyć 5 lipca. Na Red Bull Ringu miałoby dojść nawet do dwóch wyścigów. - Wygląda to bardzo dobrze. Zanosi się na to, że będziemy mieć dwie rundy - stwierdził w "F1 Insider" Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.
Co oczywiste w obecnej sytuacji, wyścigi F1 będą się odbywać bez udziału publiczności. - Liberty Media nalega, by liczba ludzi pracujących przy wyścigu była jak najmniejsza. Oznacza to, że na miejscu będą tylko kamery telewizyjne. Nie będzie przedstawicieli mediów - dodał Austriak.
Marko zdradził, że zgodę na organizację wyścigów miałyby otrzymać serie towarzyszące królowej motorsportu, czyli Formuła 2 i Formuła 3. To dobra wiadomość, bo mniejsze ekipy, odpowiedzialne za wychowywanie młodych talentów, obecnie ledwo wiążą koniec z końcem.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
- W padoku i na torze na pewno będą obowiązywać surowe zasady. Obowiązkowe będzie zakładanie masek, trzeba będzie pilnować odległości od drugiego człowieka. Jednak to pierwsze powody do optymizmu - stwierdził 76-latek.
Po rozegraniu wyścigów w Austrii królowa motorsportu miałaby się przenieść do Wielkiej Brytanii. Tam możliwe byłoby rozegranie nawet trzech wyścigów. Wynika to z faktu, że tor Silverstone pozwala na ułożenie różnych nitek wyścigowych. Do tego zdecydowana część zespołów ma swoje siedziby na Wyspach, co ułatwia logistykę.
- Musimy się zastanowić, jaki jest najlepszy sposób na ułożenie kalendarza przy ograniczonej ilości czasu. Jednym z pomysłów na pewno jest stworzenie większej liczby wyścigów w jednej lokalizacji - skomentował w BBC Zak Brown, szef McLarena.
Wszelkie plany mogą jednak zostać storpedowane przez pandemię koronawirusa. Jeśli liczba zachorowań w Europie nie zacznie spadać w najbliższych tygodniach, to zorganizowanie wyścigów F1 może być niemożliwe.
- Formuła 1 to platforma rozrywkowa i sport. Wszystkim brakuje emocji z tym związanych. Jednak musimy czekać na zmniejszenie liczby zachorowań, na moment pokonania tej strasznej choroby. Najważniejsze jest teraz zdrowie i dobre samopoczucie nas wszystkich. Członków naszych rodzin, przyjaciół, pracowników naszych zespołów - powiedział Toto Wolff, szef Mercedesa.
- Rządy obrały różne strategie. Austria, z której pochodzę, dość szybko wprowadziła wszelkie blokady. W efekcie wydaje się, że koronawirus zaczyna tam być coraz mniejszym problemem. Rząd Austrii myśli o powrocie do normalnego życia. Znowu Szwecja przyjęła zupełnie inną strategię. Żyli tak jak do tej pory, nie było tam zbiorowej izolacji. Walczymy z niewidzialnym wrogiem i nikt nie wie, jaką strategię obrać - podsumował Wolff.
Wcześniej Andreas Seidl z McLarena sugerował, że Formuła 1 powinna testować personel pracujący przy organizacji wyścigów i kierowców na obecność COVID-19.
Czytaj także:
Ferrari będzie gotowe na początek sezonu
Toto Wolff kupił pakiet akcji Aston Martina