Brak wyścigów sprawia, że niektóre zespoły Formuły 1 lada moment będą mieć spore problemy finansowe. Nie tylko nie otrzymują one pieniędzy od F1, jako że pierwsze rundy nowego sezonu zostały wstrzymane, ale też sponsorzy nie dokonali płatności.
Co więcej, nawet gdy sezon ruszy pod koniec czerwca, to najpewniej będzie liczyć mniej wyścigów niż początkowo zakładano. W kalendarzu nie uda się bowiem zmieścić aż 22 Grand Prix, a tyle planowano rozegrać w tym roku.
Obiecująco brzmią słowa Frederica Vasseura. Szef Alfy Romeo na łamach "L'Equipe" zdradził, że pojawił się temat stworzenia planu awaryjnego dla mniejszych ekip F1. - Formuła 1 i FIA same to zaproponowały. Są otwarci na wspólne poszukiwanie rozwiązań - powiedział Francuz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zabawa w rodzinie Pogby mogła skończyć się katastrofą
- Jean Todt (prezydent FIA - dop. aut.) szybko poruszył ten temat i pomaga nam w opracowaniu realistycznych rozwiązań. Wspólnie działamy w celu ograniczenia kosztów. FIA dokładnie zna sytuację, widzi co się dzieje. Ma świadomość sytuacji, w jakiej znajdują się zespoły. Nadszedł czas, aby chociażby znacząco obniżyć koszty - dodał Vasseur.
Sposobem na redukcję kosztów w F1 mogłoby być obniżenie limitu wydatków począwszy od roku 2021. Zgodnie z obecnymi regulacjami, zespoły będą mogły wydawać od kolejnego sezonu ledwie 175 mln dolarów. Obniżenie tego pułapu, pomogłoby mniejszym ekipom przetrwać trudny okres.
Innym wyjściem mogą być rekompensaty finansowe dla ekip. Nad takim wyjściem pracuje chociażby MotoGP. Biorąc jednak pod uwagę to, że właściciel F1 sam traci ogromne środki z powodu pandemii koronawirusa, może być o to trudno. W przypadku F1 mowa bowiem o znacznie większych kwotach niż w MotoGP.
Czytaj także:
McLaren opracował specjalną maskę
Zła informacja dla Roberta Kubicy