Po odwołaniu Grand Prix Australii, które miało się odbyć 15 marca, cała stawka Formuły 1 miała olbrzymie problemy z powrotem do Europy. Wynikało to z faktu, że w tym okresie wiele krajów wprowadziło już restrykcje związane z przyjmowaniem podróżnych, a linie lotnicze zawieszały połączenia. To oczywiście efekt walki z koronawirusem.
Do Europy nie wrócił chociażby Pierre Gasly. Francuz zdradził to przy okazji ostatniego wirtualnego wyścigu, jaki F1 zorganizowała, by zapełnić pustkę powstałą po odwołaniu wyścigów.
- Ścigam się w domu przez czas cały na symulatorze. Kocham to. Jednak teraz jestem w Dubaju i nie mam tu swojego komputera, mam do wyboru jedynie Play Station. Muszę grać w coś innego niż F1 - powiedział Gasly.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"
Skąd pomysł na to, by pozostać w Dubaju? - Kwarantanna tutaj jest mniej surowa niż w Europie, ale muszę zostawać w hotelu. Unikam miasta i basenu, więc nie ma większego ryzyka. Ćwiczę po dwie godziny dziennie. Jako profesjonalny sportowiec, mam pozwolenie na przebywanie na siłowni, nawet jeśli ona jest zamknięta. To ogromny przywilej - dodał kierowca Alpha Tauri.
Francuz zapewnił, że okres kwarantanny nie odbił się negatywnie na jego kondycji. - Biegam na zewnątrz, gdy tylko mogę. Nigdy nie byłem w tak dobrej formie, bo nie miałem aż tyle czasu, by nad tym pracować - stwierdził.
Gasly podkreślił, że czuje ulgę w związku z tym, że nie przebywa w tej chwili w Europie. - We Francji mieszkam z rodzicami i nie chciałem ich narażać, mogłem ich zakazić. Nawet jeśli są młodzi. Moja dziewczyna utknęła w Bolonii. To trudne dla wszystkich, każdy zostaje w domu. Na szczęście mamy Skype'a, Facetime i wszystkie inne narzędzia, dzięki którym możemy być w kontakcie - skomentował francuski kierowca.
Reprezentant Alpha Tauri zapowiedział, że w najbliższym czasie nie zamierza opuszczać Dubaju. - Zostanę tu jeszcze co najmniej dwa tygodnie lub dłużej, jeśli sytuacja będzie tego wymagać. Nic mi nie jest. Mam telewizję, Netflix, konsolę do gier. Gram online z Charlesem Leclercem w Call of Duty. On jest w Monako, ale stworzyliśmy wspólny zespół online - zdradził Gasly.
Czytaj także:
Dwa wyścigi F1 w trakcie jednego weekendu?
Ferrari nawiązało współpracę z producentem respiratorów