F1. Claire Williams zaatakowała hejterów. Ma dość ciągłej krytyki swojej osoby

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Claire Williams
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Claire Williams

- Gdy tylko nam się nie wiedzie, to ludzie argumentują to tym, że jestem kobietą - mówi Claire Williams, która jest jedyną kobietą na stanowisku szefa zespołu F1. Brytyjka ma dość krytyki pod swoim adresem i ostro zaatakowała hejterów.

W tym artykule dowiesz się o:

Williams spędził ostatnie dwa lata na samym dniem Formuły 1. Atmosfera w zespole przed nowym sezonem F1 jest znacznie lepsza, bo tym razem Brytyjczycy zdążyli z budową samochodu na zimowe testy, a George Russell i Nicholas Latifi nie odstają tak znacząco od reszty stawki.

Wielu ekspertów kryzys zasłużonej ekipy tłumaczy kiepskimi rządami Claire Williams, która w roku 2013 przejęła obowiązki od swojego ojca, Franka. Brytyjka odpiera jednak jakąkolwiek krytykę.

- Gdy tylko nam się nie wiedzie, to ludzie argumentują to tym, że jestem kobietą. Może oceniają mnie surowiej niż innych, bo nie jestem mężczyzną. Ktoś powiedział mi, że w padoku sporo mówi się o tym, że Williams zaczął sobie gorzej radzić, gdy zaszłam w ciążę i urodziłam dziecko. Jak oni śmią? - powiedziała Williams w rozmowie z Press Association.

ZOBACZ WIDEO: Formuła 1. Daniel Obajtek zdradza plan Orlenu. "Rok inwestycji nie byłby opłacalny"

Williams urodziła syna Nate'a w październiku 2017 roku. Na chwilę przed porodem wycofała się z codziennego życia zespołu, a kilka miesięcy później stajnia z Grove spadła na dno F1. Samochód zbudowany na sezon 2018 nie pozwalał bowiem Lance'owi Strollowi i Siergiejowi Sirotkinowi na jakąkolwiek walkę. Rok później kryzys ekipy jeszcze się pogłębił, o czym na własnej skórze przekonał się Robert Kubica.

- W F1 jest dziewięciu innych szefów zespołów. Jestem pewna, że większość z nich ma dzieci. Czy kiedykolwiek ktoś wypowiedziałby pod ich adresem takie słowa, jakie padają w moim kierunku? Czy nie mogę posiadać dziecka, bo jestem kobietą szefującą zespołowi F1? Przecież to jest haniebna postawa, rodem z XIX wieku - dodała szefowa zespołu.

Brytyjka nie ukrywa, że ma dość ciągłej krytyki. - Pracuję siedem dni w tygodniu przez prawie cały rok. Gdyby nie to, że czasem Nate jest zabierany na wyścigi, to rzadko bym go widywała. Tymczasem jestem ciągle krytykowana. Nie jestem w stanie wygrać w tej sytuacji. Spada na mnie krytyka, jeśli tylko chodzę po padoku z dzieckiem w rękach. Właściwie to muszę ukrywać mojego syna przed światem F1. Kryzys formy Williamsa nie wynika z tego, że mam dziecko! - stwierdziła.

43-latka jest głęboko przekonana, że sezon 2020 będzie lepszy dla Williamsa i tym samym udowodni, że potrafi kierować zespołem F1. - Chciałabym doprowadzić ekipę na lepsze miejsce, by wszyscy zorientowali się, jak bardzo się mylili, co do oceny mojej osoby. Chciałabym też pokazać, że kobieta jest w stanie wytrzymać ogromną krytykę, znieść ją z podniesioną głową i walczyć dalej. Chciałabym udowodnić, że w świecie F1 można być kobietą, żoną, matką i można przy tym odnosić sukcesy - dodała.

- Chciałabym też wysłać bardzo silną wiadomość w kierunku tych, którzy mają trudne chwile albo walczą o swoje. Musimy przejść przez wiele fundamentalnych zmian w społeczeństwie, musimy zmienić nasze podejście do kobiet i ich pracy, bo jesteśmy daleko w tyle - skomentowała Williams.

Dlatego też Brytyjka ani myśli rezygnować z pracy w roli szefa Williamsa. - Ludzie mają prawo do swoich opinii. Jeśli jednak nie znajdujesz się w sytuacji innej osoby, to nie masz prawa jej krytykować. Wyznaję taką zasadę w życiu. Jestem z rodziny Williams i jesteśmy wojownikami. Ludzie mogą cię kopać, gdy jesteś na dole, ale ty musisz wstać. Nauczyłam się, że jeśli wytrzymam te wszystkie ciosy, to mogę codziennie wstawać i stawiać czoła wyzwaniu - podsumowała szefowa zespołu z Grove.

Czytaj także:
Polska i jej nieudane podejścia do budowy torów
Giovinazzi skomentował swój wypadek w czwartkowych testach

Źródło artykułu: