F1: starty w stawce przynoszą profity Mercedesowi. Firma przed trudną decyzją

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: samochody Mercedesa na torze
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: samochody Mercedesa na torze

- Starty w F1 to opłacalna inwestycja - twierdzi Ola Kallenius, dyrektor generalny Daimlera, właściciela marki Mercedes. Jeszcze w tym miesiącu zapadnie decyzja, czy niemiecki zespół pozostanie w stawce Formuły 1 po sezonie 2020.

W tym artykule dowiesz się o:

Kibice Formuły 1 czekają na spotkanie zarządu Daimlera, jakie zaplanowano na 12 lutego, bo wtedy najważniejsze osoby w firmie będą debatować nad dalszymi startami Mercedesa w F1. Niedawno RaceFans.net i "Auto Car" podały, że Niemcy coraz mocniej przekonują się do opuszczenia stawki (czytaj więcej o tym TUTAJ).

- To nieprawda - komentował krótko Ola Kallenius następnego dnia po ukazaniu się tych rewelacji (czytaj więcej o tym TUTAJ). Szwed w kolejnej rozmowie, tym razem z magazynem "Auto", zapewnił o profitach wynikających z rywalizacji w F1.

Czytaj także: Red Bull wykluczył transfer Sebastiana Vettela

- Wygraliśmy mistrzostwa w obu klasyfikacjach sześć razy z rzędu. To wyjątkowe osiągniecie. Dzięki temu pod względem marketingowym nie tylko pokrywamy koszty rywalizacji w F1, ale wychodzimy na plus. Dlatego starty w F1 to bardzo opłacalna inwestycja - wyjaśnił dyrektor generalny Mercedesa.

ZOBACZ WIDEO F1. Czy w Formule 1 pojawią się nowi Polacy? "Mamy talenty. Wszystko zależy od finansów"

Za wyjściem Mercedesa z F1 przemawia nowa strategia firmy, która ma stawiać coraz mocniej na nowoczesne i ekologiczne rozwiązania. Ich promotorem ma być właśnie Kallenius, który w zeszłym roku objął władzę w firmie. Do tego Niemcy od tego sezonu są też obecni na polach startowych Formuły E, dla której zrezygnowali z DTM.

Ponadto od roku 2021 zmienią się przepisy, na podstawie których wynagradzane są zespoły F1. Najwięksi gracze mają stracić swoje przywileje, a cała stawka ma być traktowana sprawiedliwie. Dla Mercedesa będzie to oznaczać mniejsze gratyfikacje finansowe.

- W przeszłości z F1 wychodziła Toyota, odchodziło BMW. Wyścigi samochodowe nie są jednak podstawą działalności tych firm - skomentował dziennikarz Ossi Oikarinen z fińskiego kanału C More.

Jeden z wariantów zakłada, że zespół Mercedesa zostanie sprzedany Lawrence'owi Strollowi. Kanadyjski miliarder miałby go przemianować na Aston Martin, a w prowadzeniu teamu pomagałby mu Toto Wolff, czyli obecny szef Mercedesa w F1. W tej chwili Stroll jest już właścicielem innego zespołu - Racing Point.

Czytaj także: Kubica edukuje najmłodszych jako "dobry kierowca"

Nie wiadomo, co w takiej sytuacji stałoby się z Racing Point. Stroll mógłby posiadać dwa zespoły w F1, a również dobrze mógłby sprzedać stajnię z Silverstone innemu inwestorowi. - Wiadomości o inwestycji Strolla w Aston Martina są pozytywne dla Racing Point, ale martwię się, że ogromne ambicje mogą nieco rozproszyć uwagę tego małego zespołu. Siła tej ekipy polega na tym, że ma zwartą grupę inżynierów i mechaników. Oni bazują na ścisłej współpracy i nie można pozwolić na to, aby to przepadło - przekazał Gary Anderson, były dyrektor techniczny Jordana i Jaguara.

Źródło artykułu: