Zimowe testy Formuły 1 miały w tym roku osobliwy początek. Nowe bolidy zespołów są dopracowane i nad wyraz niezawodne, za to w środę doszło do awarii prądu na torze Sakhir. Zajęcia trzeba było przerwać, choćby dlatego, że zrobiło się ciemno. Jak się okazało, Nico Hulkenberg mierzył się z jeszcze innymi przeciwnościami losu. Kierowca Stake F1 Team doznał rzadkiej kontuzji.
Jakiej? Przydarzył mu się uraz oka. Brzmi groźnie. Do zdarzenia doszło, gdy Niemiec już wysiadł z kokpitu. Mechanicy jego teamu coś wtedy szlifowali - i trafili zawodnika opiłkiem. Sytuacja była najwyraźniej poważna, gdyż 37-latek znalazł się w centrum medycznym na torze, gdzie spędził kilka godzin. Po badaniach lekarze orzekli, że kontuzja nie będzie miała długotrwałych skutków. Dlatego "Hulk" mógł wrócić do testowania bolidu w kolejnym dniu.
Pierwszego dnia testów Hulkenberg zajął odległe 18. miejsce w stawce F1. Był szybszy jedynie od reprezentantów Haasa, którzy skoncentrowali się na długich przejazdach. Pracując w porannej sesji, 37-latek przejechał 55 okrążeń i stracił 1,739 s do pierwszego Lando Norrisa z McLarena.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak dziś jest legendą. "Wychowałem się na blokowisku"
Jego zespołowy partner Gabriel Bortoleto poradził sobie lepiej. Urzędujący mistrz Formuły 2, a zarazem debiutant w Formule 1, zaliczył 59 "kółek" i wykręcił dwunasty czas, lepszy od rezultatu kolegi o prawie pół sekundy.
Hulkenberg ma być w tym roku liderem Stake F1 Team. Co więcej, Niemiec przyszedł do zespołu, by jeździć dla rodzimego Audi, które przejęło ekipę z Hinwil i oficjalnie wejdzie do F1 jako fabryczny team od sezonu 2026. Dla kierowcy zza Odry to szansa, aby jeszcze spróbować coś zwojować w królowej motorsportu. Dotąd nigdy bowiem nawet nie stanął na podium, mimo 227 startów w wyścigach Grand Prix. To niechlubny rekord.
Kontuzja oka nie przeszkodziła Hulkenbergowi w czwartkowych przejazdach. Drugiego dnia testów F1 kierowca z Niemiec uzyskał szesnasty czas i co ciekawe, znów był wolniejszy od Bortoleto.