Odejście Roba Smedleya z Williamsa było gorąco komentowane w padoku F1. Brytyjczyk miał nie zgadzać się w wielu aspektach z Claire Williams i postanowił opuścić fabrykę w Grove. Wówczas sporo mówiło się o tym, że Smedley szybko znajdzie nowego pracodawcę w F1. Doświadczonego inżyniera łączono m.in. z Ferrari oraz Racing Point.
Po dwunastu miesiącach Smedley znalazł nowe zajęcie i nie jest to praca w F1. Brytyjczyk postanowił pomóc w szkoleniu młodych talentów. Chce wypromować karting w wersji elektrycznej. Jego zdaniem, taka forma rywalizacji może być znacznie tańsza. Dzięki temu motorsport stanie się bardziej dostępny dla dzieci z mniej zamożnych rodzin.
Czytaj także: Kubica wśród wybitnych Polaków w Davos
- Jak powiedział ostatnio Lewis Hamilton, wyścigi stały się zbyt drogie i elitarne. W pełni się z nim zgadzam. Dzięki elektryfikacji możemy to zmienić. Będziemy siłą napędową, która ma za zadanie inspirować, elektryzować i zachwycać kierowców robiących kolejne kroki naprzód - powiedział Smedley, którego cytuje RaceFans.net.
ZOBACZ WIDEO F1. Kubica będzie miał pod górkę z Giovinazzim? "Są profesjonalistami. Nie będzie żadnych pretensji"
- Karting w wersji elektrycznej jest czystszy, tańszy i co najważniejsze, bardziej sprawiedliwy - dodał Brytyjczyk.
Smedley przedstawił już silnik elektryczny, w który mają być wyposażone gokarty w jego serii wyścigowej. Jego zdaniem, ma on pozwolić na osiąganie takich samych prędkości i przyspieszeń jak jego odpowiednik spalinowy. Znacznie niższe będą za to koszty.
- Dla następnej generacji kierowców era benzyny dobiega końca. Cała filozofia grupy Electroheads, którą promuję, polega na tym, abyśmy wszyscy zapoznali się z rewolucją elektryczną i postawili na nią - stwierdził Smedley.
Czytaj także: Fernando Alonso rozstał się z McLarenem
W tym roku rywalizacja w gokartach elektrycznych ma odbywać się w Wielkiej Brytanii wśród dwóch najmłodszych klas wyścigowych - bambino i kadetów. W planach jest jednak dalszy rozwój tej technologii.