Robert Kubica miał ten luksus, że był łączony tej zimy z aż trzema zespołami F1 - Haasem, Racing Pointem i rzutem na taśmę Alfą Romeo. Każda z ekip oferowała mu podobne warunki. Rolę rezerwowego, pracę w symulatorze i większą lub mniejszą liczbę piątkowych treningów F1. Jednak nie to było kluczowe dla krakowianina.
Oferty zespołów różniły się bowiem perspektywami na rok 2021. W Racing Point, gdzie w pewnym momencie byli przekonani, że Kubica wybierze ich ofertę, szans na kolejny powrót do stawki F1 nie było w ogóle. Lance Stroll ma kontrakt bezterminowy, Sergio Perez - ważny do końca sezonu 2022.
Czytaj także: Szef Alfy Romeo zachwycony Robertem Kubicą
W Haasie i Alfie Romeo te perspektywy są. W tej chwili nie można wykluczać, że Kubica w roku 2021 wróci do regularnego ścigania w F1. Stajnia z Hinwil ma przy tym znacznie lepszą opinię w F1 i dłużej gości w świecie królowej motorsportu. To ekipa, której podejście bez wątpienia bardziej pasuje Kubicy. Konkurencja z Haasa działa bowiem skromnie, sporą liczbę części kupuje w Ferrari i Dallarze, po czym jedynie je składa w całość. Alfa Romeo jest konstruktorem w prawdziwym tego słowa znaczeniu.
ZOBACZ WIDEO Daniel Obajtek: Mamy szersze plany związane z Kubicą. Czeka nas pracowity rok
W przypadku szwajcarsko-włoskiego zespołu udało się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, bo nie tylko Kubica został kierowcą rezerwowym Alfy Romeo, ale też Orlen pojawił się w nazwie tej ekipy. Takiej opcji nie było przy Racing Point, które ma zawartą umowę sponsorską z bukmacherem SportPesa.
- Ufamy wyborom Roberta Kubicy - mówił nam w listopadzie Adam Burak, dyrektor Orlenu ds. komunikacji i jak widać, firma się nie zawiodła. Będzie miała zapewnioną dalszą ekspozycję loga w świecie F1 i nie będzie to już najgorszy zespół w stawce i tak nieprofesjonalnie zarządzany jak Williams.
Pod tym względem Kubica nie mógł wybrać lepiej. Pod koniec sezonu 2019 dowiedzieliśmy się prawdy o tym, jak Polak był traktowany przez Williamsa, że zespół nie wykorzystał nawet 10 proc. jego doświadczenia. Momentami można było odnieść wrażenie, jakby krakowianin w Williamsie był intruzem, a nie członkiem zespołu.
W Hinwil ta historia się nie powtórzy. Kubica trafił do miejsca, gdzie jest szanowany i podziwiany, gdzie być może znów pokaże pełnię swoich umiejętności. Wielu pracowników pamięta Polaka z okresu startów w BMW Sauber. Tu nie powtórzy się w historia z Williamsa, gdzie krakowianin czekał kilka miesięcy na zmodyfikowaną kierownicę, gdzie zbagatelizuje się jego uwagi co do samochodu. To bardzo ważne, zważywszy na kończące się kontrakty Kimiego Raikkonena i Antonio Giovinazziego.
Czytaj także: Robert Kubica skomentował podpisanie kontraktu z Alfą Romeo
Kubica zrobił wszystko, by zostać "trzecim" Polakiem w F1. Razem z Orlenem wybrał idealną opcję na sezon 2020, bo daje mu ona perspektywy również na rok 2021. Teraz wszystko jest już w rękach i nogach krakowianina. Jego pojedyncze występy w treningach czy testach bez wątpienia będą śledzone z wypiekami na twarzy. Pierwsza okazja już w drugiej połowie lutego w Barcelonie. Za ledwie kilka tygodni.