F1: GP Brazylii. Najniebezpieczniejszy wyścig w kalendarzu. Próba porwania mistrza świata, napady z bronią w ręku

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: tor Interlagos z panoramą Sao Paulo w tle
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: tor Interlagos z panoramą Sao Paulo w tle

- Nie boję się wychodzić z hotelu - mówi Robert Kubica o pobycie w Brazylii. Wyścig F1 na Interlagos ma opinię najniebezpieczniejszego w kalendarzu. I to nie ze względu na tor, a przestępców czyhających na ekipy F1.

W tym roku wokół Interlagos można zobaczyć mnóstwo policji. Eskortuje ona również członków zespołów oraz kierowców w F1 w drodze na tor. Nadzwyczajne środki bezpieczeństwa stały się czymś obowiązkowym, po tym co działo się wokół brazylijskiego obiektu w ostatnich latach.

- Nie boję się wychodzić z hotelu - powiedział Robert Kubica przed GP Brazylii, ale Polaka ominęły ekscesy z ostatnich lat. Napady z bronią w ręku, obrabowanie członków zespołów F1 - to wszystko wydarzyło się w ostatnich sezonach przy okazji GP Brazylii, gdy akurat Kubicy nie było w stawce.

Uważaj na siebie

Dla wielu kibiców F1 tor Interlagos ma szczególne miejsce w kalendarzu. Odbywała się na nim większość GP Brazylii, wielu łączy go też z osobą Ayrtona Senny. Legendarny kierowca pochodził z okolic Sao Paulo, a te nie należą do najłatwiejszych do życia. Fawele, bieda, brud i przestępczość. Tak wyglądają zakamarki przedmieść, na które lepiej nie udawać się samemu.

ZOBACZ WIDEO: Peter Schmeichel: Robert Lewandowski do Manchesteru United!

Do kulminacji gorszących scen doszło w roku 2017. Wtedy przed GP Brazylii doszło do kilku napadów na członków zespołów F1. Obrabowano pracowników Pirelli, napadnięto też samochody przewożące personel Mercedesa, Williamsa i Saubera. Ludzie zostali pozbawieni telefonów, portfeli, biżuterii. Słowem - wszystkiego, co przejawiało jakąś wartość.

Czytaj także: Racing Point ciągle chce Kubicę

Scenariusz za każdym razem był podobny. Przestępcy czaili się na samochody wyjeżdżające z toru, czekali aż te zatrzymają się np. na czerwonym świetle i przystępowali do ataku.

"Jeśli to tylko możliwe, przed opuszczeniem toru proszę zmienić ubrania na takie, które nie mają znaków marek. Dotyczy to też dziennikarzy" - apelowano wtedy do wszystkich osób pracujących wokół F1. Efekt był taki, że pracownicy Mercedesa i innych ekip zaczęli opuszczać Interlagos w cywilnych strojach, bez jakichkolwiek logotypów.

- Brazylia to piękny kraj, ale nie powinno być tak, iż potrzebujemy pancernych samochodów, aby bezpiecznie podróżować z hotelu na tor - komentował wtedy w niemieckich mediach Toto Wolff, szef Mercedesa.

Próba porwania mistrza świata

Wydarzenia z roku 2017 mocno dotknęły Lewisa Hamiltona, który zwykł komentować tego typu sytuacje w social mediach. "Niektórym osobom z mojego zespołu przyłożono pistolet do głowy w piątkowy wieczór, gdy szykowały się one do opuszczenia toru Interlagos. Doszło nawet do wystrzału. Jestem niezwykle wkurzony, gdy słyszę o czymś takim. Proszę o modlitwy za moich chłopaków, którzy pomimo tych wydarzeń muszą zachować się profesjonalnie podczas sobotnich kwalifikacji" - pisał wtedy Brytyjczyk.

Jednak Hamilton nie był bezpośrednio zagrożony. Co innego Jenson Button, którego bandyci w roku 2010 próbowali porwać. Do zdarzenia doszło kilkaset metrów od głównego wejścia na tor Interlagos. Ówczesny mistrz świata wraz ze znajomymi wyjeżdżał z obiektu nieoznakowanym samochodem, a i tak znalazł się na celowniku. To zrodziło podejrzenia, że złodzieje mają swoje kontakty wśród osób pracujących przy GP Brazylii.

- Zatrzymaliśmy się na światłach. Nasz kierowca zostawił sobie miejsce z przodu, by mieć jakieś pole manewru. Spojrzeliśmy w prawo i nagle zobaczyliśmy jak kilku facetów zbiera się przy drodze. Wyglądali podejrzanie. Mój menedżer zauważył, że jeden z nich ma długi kij, a kolejny pistolet - opisywał tamten moment Button w "The Guardian".

- Gdy tylko powiedziałem o pistolecie, zaczęli biec w kierunku samochodu. Nie mieliśmy miejsca na ucieczkę, więc kierowca staranował inne pojazdy stojące w korku. Popatrzyliśmy w lusterka, a oni mierzyli do nas pistoletami! Zwykłym i karabinowym! - dodawał ówczesny kierowca McLarena.

Button miał szczęście, że ich Mercedes klasy B był opancerzony i nikomu nic się nie stało. Wydarzenia z Interlagos z roku 2010 zapamięta jednak do końca życia. - Słyszałem o rabunkach przy okazji GP Brazylii, ale dopiero jak przytrafi się to tobie, to dociera do ciebie to wszystko. To było przerażające - opisywał zdarzenie.

Może warto zrezygnować z Interlagos?

Problem z bezpieczeństwem kierowców i załóg F1 stał się na tyle poważny, że coraz głośniejszy stał się pomysł rezygnacji z toru Interlagos. Władze obiektu i okolic Sao Paulo nie chcą o tym słyszeć. W końcu zarabiają ogromne pieniądze na organizacji GP Brazylii.

Dlatego też w tym roku wydano znacznie więcej środków na ochronę, pojawiły się dodatkowe patrole policji. Ekscesów związanych z napadami jest mniej. Ale na jak długo? - Nie powinno być tutaj uzbrojonych kuloodpornych pojazdów i tylu funkcjonariuszy policji, którzy zabezpieczają nam przejazd do hotelu. Być może sami doprowadziliśmy do takiej sytuacji, bo nasze podejście do tej kwestii było zbyt pobłażliwe, dlatego, że Brazylia do fajny kraj - komentował w roku 2017 Wolff.

Czytaj także: Kubica zadowolony z wyniku w kwalifikacjach

Ostro na temat własnego kraju wypowiadał się też Felipe Massa. - Uwielbiam Brazylię, ale w tej chwili nie chcę tu wracać. Mój syn uczy się w Monako, mówi w trzech językach, co jest ważne dla jego przyszłości. Jeżeli miałbym wrócić, to do lepszego i bezpieczniejszego kraju - powiedział Brazylijczyk, który zakończył karierę w F1 po sezonie 2017.

- Lubię Felipe, ale takie zdarzenia są także na innych torach. Nikt jednak nie powiedział, że wstydzi się za swój kraj - odpowiedział mu kilka dni później Joao Doria, burmistrz Sao Paulo.

Alternatywą dla Interlagos ma być tor w okolicach Rio de Janeiro, który powstaje w okolicach parku olimpijskiego, jaki stworzono z myślą o igrzyskach olimpijskich w roku 2016.

- Formuła 1 pozostanie na Interlagos albo Brazylia w ogóle nie będzie mieć wyścigu F1. Przeniesienie zawodów do Rio Janeiro? Tam teraz nawet nie ma toru. Jest ziemia, pełna drzew i zwierząt. Dlatego trudno to komentować. Nie ma szans, by przenieść tam wyścig w roku 2021 - skomentował pogłoski w "La Gazetta dello Sport" Tamas Rohonyi, promotor GP Brazylii.

Komentarze (2)
kolo7
17.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie wiem czy w mexyku jest lepiej 
avatar
Simon Nazar
17.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
X Paweł Sanguszko zapewne będzie oglądał wyścig.