Od niedzieli padok F1 żyje konfliktem, jaki istnieje pomiędzy Robertem Kubicą a Williamsem. Polak już nie ukrywa tego, że ma dość pewnych zachowań ze strony zespołu i dawał temu wyraz po zakończeniu Grand Prix Japonii. Jego przygoda z brytyjską stajnią dobiegnie końca po sezonie 2019, więc 34-latkowi zostały jeszcze do odjechania cztery wyścigi w jej barwach.
- Kubica jest szczery, ale nigdy się nie dowiemy, co działo się za zamkniętymi drzwiami fabryki Williamsa, bo zespół pilnie strzeże swoich tajemnic. To się nie zmieniło, nawet jeśli teraz zespół wylądował na dnie F1. Mamy trzy wersje historii: Kubicy, Williamsa i wersję po środku - stwierdził Dieter Rencken w swoim tekście na łamach RaceFans.net.
Czytaj także: Orlen gwarantem startów Kubicy w F1
Rencken należy do osób, które nie wierzą Kubicy. Jego zdaniem, Williams nie ma powodu, by celowo dyskryminować swojego kierowcę m.in. poprzez przygotowanie mu gorszego samochodu.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota zszokował kibiców. "Lekarz w Polsce widząc moją nogę zbladł"
- Trudno sobie wyobrazić, aby zespół traktował go jako drugorzędnego kierowcę. Szczególnie po tym, jak robił wszystko, by znaleźć się z powrotem w F1. Kubica ostro wypowiedział się w Japonii na temat zabrania mu przedniego skrzydła, ale gdyby dawało ono wyraźną przewagę, to jestem pewien, że Williams by z niego skorzystał - dodał.
Dziennikarz zwraca też uwagę na to, że Kubica swoimi tegorocznymi występami nie przekonuje większości ekspertów w świecie F1. - Ilekroć jasnoniebieski samochód ląduje w bandach, to w biurze prasowym da się krzyczeć "Kubica". To poniekąd wynika z tego, że trudno odróżnić go od Russella, bo mają niemal identyczne kaski. To niesprawiedliwe, bo Russell miał wypadki w dwóch z trzech ostatnich Grand Prix. Cała sytuacja mówi jednak bardzo wiele o tym, jak teraz postrzega się Kubicę - stwierdził Rencken.
Zdaniem eksperta, Kubica nie ma w tej chwili wystarczających umiejętności, aby startować w F1. - W roku 2011 roku odniósł poważną kontuzję, a od tego momentu jego naturalne zdolności uległy pogorszeniu. Wpłynęły na to upływ czasu oraz brak doświadczenia. Jego rówieśnicy są w lepszej sytuacji, bo nie mieli tak długiej przerwy w startach w F1 - ocenił dziennikarz RaceFans.net.
RaceFans.net otrzymało po Grand Prix Japonii kilka maili z pytaniami, czy Kubica byłby w stanie uratować swoją karierę w F1, gdyby w roku 2019 reprezentował lepszy zespół, na przykład Alfę Romeo czy Toro Rosso. Dieter Rencken w to wątpi.
- Pewnie odniósłby większy sukces. W końcu w zespole Alfa Romeo, znanym wcześniej jako BMW Sauber, zaczynał karierę i wygrywał wyścig F1. Jednak kluczowe pozostaje pytanie, czy byłby lepszy od zespołowego kolegi. Russell w Williamsie bez problemu wygrywa z Kubicą przez cały sezon. Dlatego sądzę, że niezależnie kto siedziałby obok Kubicy w drugim fotelu, byłby lepszy - zauważy dziennikarz.
Czytaj także: Brytyjczycy pochwalili Roberta Kubicę
- Gdyby Kubica był w innym zespole, pewnie zdobyłby więcej niż jeden punkt, jaki ma w tej chwili. Wątpię jednak, aby odniósł większy sukces, choć to też kwestia tego jak rozumiemy to słowo. Kubica może teraz oczekiwać dalszej kariery, i to na solidnym poziomie, w innej serii wyścigowej. Może też wykonywać dobrą robotę w symulatorze. Jednak obawiam się, że jego czas w F1 się skończył - podsumował Dieter Rencken.
Życie pokaże, czy Rencken miał rację. Kubica w roku 2020 nadal może pojawiać się w padoku F1, ale już w innej roli. Jego zakontraktowaniem zainteresowane są m.in. Racing Point i Haas, gdzie krakowianin miałby pracować w symulatorze. Dla Polaka najwyższy priorytet ma jednak ściganie. Dlatego kluczowe dla niego w tej chwili jest zapewnienie sobie miejsca w innej serii wyścigowej, np. DTM.