F1: Valtteri Bottas musiał celowo zwolnić przed Lewisem Hamiltonem. Fin chce uniknąć upokorzenia w Rosji

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Valtteri Bottas (po lewej) i Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Valtteri Bottas (po lewej) i Lewis Hamilton

Valtteri Bottas musiał celowo zwolnić w Grand Prix Singapuru, bo Mercedes nie chciał, aby Fin wyprzedził Lewisa Hamiltona. 30-latek ma nadzieję, że taka sytuacja nie powtórzy się w Grand Prix Rosji, bo nadal chce walczyć o tytuł mistrzowski w F1.

W Grand Prix Singapuru Valtteri Bottas przekonał się, że pozostaje kierowcą numer dwa w Mercedesie i tak naprawdę nie ma większych szans na walkę o tytuł mistrzowski w F1. Fin miał szansę, by wyprzedzić Lewisa Hamiltona po jego pit-stopie w Singapurze, ale zespół kazał mu celowo zwolnić i pozostał za plecami Brytyjczyka.

Bottas został wcześniej wezwany na pit-stop, bo Mercedes liczył, że w ten sposób kierowca przedzieli prowadzący duet Ferrari. To się nie udało, bo na czele wyścigu F1 pozostali Sebastian Vettel i Charles Leclerc. Za to 30-latek znalazłby się przed Hamiltonem. Dlatego zainterweniował Toto Wolff.

Czytaj także: Kubica skomentował zainteresowanie ze strony Haasa

- To nie była rozmowa, jaką chcieliśmy odbyć. Efekt "podcięcia" Ferrari był mocniejszy niż wszyscy oczekiwali. Nie zakładam, aby oni chcieli zamienić pozycjami kierowców. Vettel jednak znalazł się na czele wyścigu, a my postanowiliśmy odpowiedzieć i zaprosić na pit-stop Bottasa - wyjaśnił na łamach "Motorsportu" szef Mercedesa.

ZOBACZ WIDEO: Wkurzony Robert Kubica. Wtedy przeklina po włosku

- Potem musieliśmy powiedzieć Bottasowi, by zwolnił i dodatkowo blokował za swoimi plecami Albona. Bo w przeciwnym wypadku, Hamilton po swoim pit-stopie wyjechałby nawet za Albonem. Wynik zespołu był w tym przypadku ważniejszy - dodał Wolff.

Fin był wyraźnie niezadowolony z decyzji Mercedesa. Bottas traci bowiem 63 punkty do Hamiltona w klasyfikacji F1. Gdyby w Singapurze dojechał do mety przed kolegą z zespołu, różnica byłaby mniejsza i pozwalałyby mu marzyć o tytule w F1. - Mamy jasne zasady w zespole. Ten, kto był wyżej w kwalifikacjach ma priorytet. Mam nadzieję, że gdy sytuacja się odwróci, to ja też skorzystam na strategii i to Hamilton mi ustąpi - powiedział Bottas.

Czytaj także: Robert Kubica tryska dobrym humorem

Do zdarzenia w Singapurze doszło tuż przed Grand Prix Rosji, gdzie w zeszłym roku Bottas został upokorzony przez Mercedesa. Fin wygrał kwalifikacje F1 na torze w Soczi, prowadził też w późniejszym wyścigu. Wolff kazał mu jednak oddać pierwszą pozycję na rzecz Hamiltona, tłumacząc to walką Brytyjczyka o tytuł mistrzowski w F1.

- Mam pewne niezakończone sprawy z Rosją. Mam nadzieję, że w ten weekend uniknę team orders - podsumował Bottas, który w piątkowych treningach w Soczi był szybszy od zespołowego kolegi.

Źródło artykułu: