W sobotnim treningu Lewis Hamilton wykręcił najlepszy czas i wydawało się, że jest głównym kandydatem do zwycięstwa w kwalifikacjach do Grand Prix Węgier. Stało się jednak inaczej i w niedzielę 34-latka nie zobaczymy nawet w pierwszej linii startowej. Szybsi od niego w czasówce byli Max Verstappen i Valtteri Bottas.
- Dla mnie to były trudne kwalifikacje. Jeszcze w treningu było całkiem nieźle. Wiedzieliśmy, że Red Bulle są szybkie, bo zwykle na tym torze tak było. Kiedy zaczęły się kwalifikacje, samochód zachowywał się inaczej niż w treningu. Od początku się męczyliśmy, walczyliśmy z problemami - stwierdził aktualny mistrz świata, którego cytuje "Motorsport".
Czytaj także: Zachwyty nad Georgem Russellem
Hamilton jest jednak przekonany, że w wyścigu będzie w stanie podjąć walkę z rywalami i powalczy o zwycięstwo na Hungaroringu. - Przyjrzymy się naszym problemom. Myślę, że nadal jesteśmy w grze. W wyścigu powinniśmy mieć lepsze tempo niż w kwalifikacjach - dodał kierowca Mercedesa.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu
Przed Hamiltonem na polach startowych ustawi się Bottas, który przegrał walkę o pole position z Verstappenem o ledwie 0,018 s. Fin był jednak zadowolony z osiągniętego wyniku, bo w piątek stracił całą sesję treningową z powodu awarii silnika i nie mógł znaleźć optymalnych ustawień.
Czytaj także: Kubica dostrzega pozytywy w wyniku Russella
- To nie jest łatwy weekend dla nas. Brakowało nam jazdy w treningach, więc ważne było znalezienie rytmu. Z każdym okrążeniem było coraz lepiej pod tym względem. Miałem zaufanie do samochodu i na szczęście nie miałem większych problemów z ustawieniami. Szkoda, że przegrałem pole position, bo różnica jest minimalna. Jednak brawa należą się Maxowi - stwierdził Bottas.