Gorąco w Afryce. Czy F1 podejmie ryzyko?

Materiały prasowe / Pixabay / Andreas / Na zdjęciu: Rwanda
Materiały prasowe / Pixabay / Andreas / Na zdjęciu: Rwanda

Formuła 1 stawia sobie za cel, aby w perspektywie kilku sezonów powrócić do Afryki. O prawa do Grand Prix bardzo mocno stara się Rwanda. Problemem może być jednak wysoki poziom ubóstwa w tym kraju, jak i konflikt z Demokratyczną Republiką Konga.

W tym artykule dowiesz się o:

Rwanda intensywnie stara się o organizację wyścigu Formuły 1, a perspektywa ta staje się coraz bardziej realna. Jednakże wciąż istnieją obawy dotyczące bezpieczeństwa w tym afrykańskim kraju. Wiele dyscyplin sportowych unika podróży do Rwandy z powodu ryzyka związanego m.in. z poziomem bezpieczeństwa. Czy to może być ostrzeżenie dla F1?

Paul Kagame, prezydent Rwandy, stał się znaną postacią w kręgach władz motorsportu. Często widywany jest w towarzystwie prezydenta FIA Mohammeda ben Sulayema oraz szefa F1 Stefano Domenicalego, promując ideę organizacji wyścigu w swoim kraju.

Zarówno FIA, jak i szefowie Formuły 1 wydają się otwarci na ten pomysł. Wynika to z faktu, że królowa motorsportu po wielu latach przerwy chce powrócić do Afryki. Kierowcy po raz ostatni rywalizowali na "czarnym lądzie" w 1993 roku, kiedy to rozegrano GP RPA. Następnie problemy finansowe sprawiły, że żadne z państw nie było w stanie udźwignąć trudów związanych z goszczeniem F1.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: FC Barcelona pokazała, jak trenuje Wojciech Szczęsny

Rwanda od kilku lat stara się ugruntować swoją pozycję jako kraj wspierający sport. Władze państwa zaczęły sponsorować kluby piłkarskie, m.in. Arsenal FC oraz Paris Saint-Germain. Na koszulkach tych klubów pojawiło się charakterystyczne hasło zachęcające do odwiedzenia kraju ("Visit Rwanda"). Coroczne GP Rwandy miałoby być kulminacją tych działań. Jednak nie wszystko idzie po myśli administracji prezydenta Kagame.

W tym roku Rwanda jest gospodarzem mistrzostw świata w kolarstwie. Ponadto, w tym miesiącu odbędzie się Tour of Rwanda, wyścig kolarski najwyższej kategorii. Jednak nie wszystkie zespoły są przekonane o bezpieczeństwie.

Belgijska drużyna kolarska Soudal-QuickStep zrezygnowała z udziału w Tour of Rwanda z powodu obaw o bezpieczeństwo związanych z konfliktem we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga, na granicy z Rwandą. Rebelianci wspierani przez Rwandę zajęli miasto w DRK, co doprowadziło do napływu uchodźców i napięć między sąsiednimi krajami.

Napięcie rośnie, czego potwierdzeniem są słowa ambasadora Rwandy przy ONZ. James Ngango ostrzegł, że Demokratyczna Republika Konga szykuje atak na jego kraj. - Obecna sytuacja stanowi bezpośrednie zagrożenie dla Rwandy. Po upadku Gomy pojawiły się dowody na nieuchronny atak. Kinszasa i jej sojusznicy zgromadzili broń na lotnisku w Gomie i w jego pobliżu - powiedział Ngango podczas nadzwyczajnego posiedzenia Rady Praw Człowieka w Genewie.

Mimo że władze Rwandy zapewniają o bezpieczeństwie, obawy pozostają. Decyzja Belgów o wycofaniu się z wyścigu z powodu ryzyka bezpieczeństwa rodzi pytania, czy Formuła 1 może napotkać podobne wyzwania przy organizacji Grand Prix w Rwandzie. Czy prezydent Kagame zdoła przekonać świat królowej motorsportu do wyścigu, mimo istniejących obaw? Czas pokaże, czy kraj ten stanie się nowym miejscem na mapie Formuły 1.

Komentarze (1)
avatar
Mackenzie Russell-Smith
4 h temu
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jestem calkowicie przecina organizowaniu GP w Rwandzie. Jak wspomniano w artykule, Rwanda to biedny kraj i nie stac jej bedzie na organizowanie wyscigow. Znacznie bogatsze kraje europejskie m Czytaj całość