F1. Łukasz Kuczera: Krótka pamięć Toto Wolffa. Kibice Roberta Kubicy wiedzą swoje (komentarz)

AFP / Na zdjęciu: Toto Wolff
AFP / Na zdjęciu: Toto Wolff

- Jestem Polakiem, więc dlaczego miałbym nie wspierać Polaka? - powiedział Toto Wolff. Szef Mercedesa ma krótką pamięć. W ostatnich miesiącach dwukrotnie stawiał na interesy własnej firmy kosztem Roberta Kubicy. Dlaczego nie miałby tego robić znowu?

Krótka rozmowa Toto Wolffa z polską edycją "Motorsportu" wywołała szereg komentarzy. Oto szef Mercedesa stawił się za Robertem Kubicą i zapewnił, że kierowca Williamsa otrzymuje takie same silniki jak George Russell.

- Jestem Polakiem, więc dlaczego miałbym nie wspierać Polaka? Williams po prostu musi się poprawić. Mamy tu talent, który zasługuje by walczyć o wysokie pozycje. Podobnie Robert, też na to zasługuje - powiedział Wolff w rozmowie z "Motorsportem" (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Czytaj także: Max Verstappen kierowcą dnia w Grand Prix Austrii

Wolff ma 47 lat i najwidoczniej problemy z pamięcią. Polscy kibice bowiem doskonale pamiętają jak dwukrotnie w ostatnich miesiącach grał przeciwko Robertowi Kubicy, choć nie przeszkadzało mu to, by w tym samym momencie w rozmowach z polskimi dziennikarzami zapewniać, jak bardzo kibicuje Polakowi i trzyma kciuki za jego powrót do F1.

ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu

Końcówka sezonu 2017. Kubica jest po prywatnych testach z Williamsem, który oceniał jego zdolność do prowadzenia samochodu F1 po długiej przerwie. Polak aspirował do roli etatowego kierowcy w tym zespole w kolejnej kampanii. Co robi Wolff? Stara się za wszelką cenę umieścić w Williamsie Pascala Wehrleina, który należał do programu juniorskiego Mercedesa, a wskutek zmian właścicielskich stracił miejsce w Sauberze.

W zamian za kontrakt z Niemcem, Williams miał otrzymać zniżkę na silniki w wysokości kilku milionów euro. Transakcja nie wypaliła, bo inni zapłacili więcej. Mowa oczywiście o Siergieju Sirotkinie, który przy pomocy rosyjskich sponsorów przelicytował ofertę złożoną przez Roberta Kubicę i Grupę Lotos. Polakowi pozostała rola rezerwowego, a Wehrlein wyleciał z F1.

Końcówka sezonu 2018. Kubica się nie poddaje i walczy ponownie o kontrakt w Williamsie i wymarzony powrót do F1. Tym razem ma w ręku znacznie lepszą ofertę PKN Orlen. O Wehrleinie w F1 nikt już nie pamięta, Sirotkin nie jest brany pod uwagę przez kierownictwo Williamsa. Pojawia się za to Esteban Ocon, kolejny z członków programu juniorskiego Mercedesa.

Pod koniec ubiegłego roku Wolff znów robił wszystko, by załatwić swojemu podopiecznemu miejsce w F1. Zniżka na silniki w zamian za umowę dla Ocona była jednak niewystarczająca. Młody Francuz musiał wziąć rozbrat z F1. Szefowi Mercedesa pozostało się cieszyć, że w Grove znalazło się miejsce chociaż dla George'a Russella.

Dlatego słowa Wolffa "dlaczego miałby nie wspierać Polaka" są co najmniej śmieszne, bo Austriak pokazywał ostatnimi czasy, że interes jego firmy jest najważniejszy. Trudno się temu dziwić. W końcu szefowie Mercedesa wykładają miliony na F1. Nie tylko na główny zespół, ale też na program juniorski. Dlatego oczekują efektów, a Wolff stara się je zapewnić.

Jak już kiedyś pisałem, w takiej korporacji jak Mercedes nie ma miejsca na sentymenty (czytaj więcej o tym TUTAJ). Wolff nie musi jednak przy tym puszczać oka w kierunku Kubicy i jego fanów, bo ci mają dość dobrą pamięć i potrafią łączyć fakty. Skoro w przeszłości ważniejsi byli Wehrlein i Ocon, to czemu teraz nie miałoby być podobnie z Russellem? Skąd pewność, że Wolff w ogóle mówi prawdę, skoro ostatnimi czasy mijał się z nią kilkukrotnie?

Czytaj także: Fry opuścił McLarena. Może trafić do Williamsa 

Nie wiem dlaczego Wollf "miałby nie wspierać Polaka", ale wiem za to z jakiego powodu na rękę jest mu sytuacja, w której Russell osiąga w F1 lepsze wyniki niż Kubica. Bo Brytyjczyk ma 21 lat, uważany jest za wschodzącą gwiazdę Mercedesa i wkrótce w jego szeregach ma zastąpić Lewisa Hamiltona. Gdyby przegrywał z Kubicą, wracającym do F1 po ośmioletniej przerwie, plan mógłby się nie udać (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Łukasz Kuczera

Źródło artykułu: